Największy klan japońskiej mafii uruchomił stronę internetową, na której znaleźć można informacje o społecznym zaangażowaniu organizacji oraz wezwanie do walki z przestępczością związaną z narkotykami.
Może to być próba poprawy wizerunku i zahamowania odpływu członków yakuzy - oceniają komentatorzy.
Uruchomienie "ewidentnie pozbawionej polotu" - jak ocenia "Japan Daily Press" - strony internetowej "Ligi Oczyszczenia Narodu i Wyplenienia Narkotyków" przypisuje się Yamaguchi-gumi, największemu syndykatowi yakuzy na terenie Japonii.
"Przysięgamy, że wyplenimy narkotyki z naszej ojczyzny, będziemy chronić młodzież przed wpływem szkodliwych przemian społecznych i walczyć o wspaniałą Japonię, a także nie spoczniemy, póki naród nie będzie żył w szczęściu, a interesy naszego kraju oraz podstawowe prawa człowieka, gwarantowane przez drogocenny skarb, jakim jest konstytucja, nie będą zabezpieczone" - napisano na portalu organizacji.
Na stronie znaleźć można zdjęcia członków yakuzy pomagających przy usuwaniu skutków tsunami w 2011 roku oraz trzęsienia ziemi w Kobe w 1995 roku.
Zamieszczono też materiał wideo, na którym przedstawiciele mafii składają noworoczną wizytę w świątyni shintoistycznej. Muzyczne tło nagrania stanowi wykonywana w tradycyjnym stylu piosenka wychwalająca ninkyo, czyli dawny ideał męstwa, polegający na pomaganiu słabszym oraz walce z niesprawiedliwością.
Na stronie można też znaleźć kontakt e-mailowy do organizacji.
Portal nie jest pierwszą podjętą przez Yamaguchi-gumi próbą promocji w mediach. W zeszłym roku syndykat zaczął wydawać czasopismo, w którym było miejsce na poezję, relację z wędkarskich wypraw szefów organizacji oraz przesłanie od bossa mafii.
Choć yakuza prowadzi różnego rodzaju działalność przestępczą, poczynając od wyłudzeń i oszustw finansowych, a kończąc na prostytucji, cieszy się nieco innym statusem niż jej mafijne odpowiedniki we Włoszech lub Chinach.
Yakuza nie jest organizacją nielegalną. Syndykaty mają oficjalne siedziby, gdzie przyjmuje się interesantów. Członkowie podczas spotkań biznesowych wręczają wizytówki z wypisaną rangą oraz przynależnością do konkretnej grupy.
Japońska mafia wywodzi się z kręgów hazardzistów oraz ulicznych handlarzy, którzy w hierarchii społecznej mieli szczególnie niski status. W ogarniętej chaosem powojennej Japonii, kiedy drobne przestępstwa były nagminne, zrzeszenia yakuzy często zamiast słabego państwa same wymierzały sprawiedliwość, czym zyskały sobie społeczne uznanie.
Działalność syndykatów była długo tolerowana przez władze Japonii, ale w ostatnich latach stanowisko zostało zaostrzone. Policyjnym nalotom na nielegalne lokale yakuzy towarzyszyły zmiany prawne. Banki, agencje nieruchomości oraz firmy ubezpieczeniowe zyskały prawo wypowiedzenia umowy klientowi, którego powiązania z mafią potwierdzi policja.
"Nie mogłem dostać ubezpieczenia, założyć konta w banku, a nawet zapisać się na siłownię. Wyglądało to tak, jakbym oficjalnie nie istniał" - powiedział były członek yakuzy, który wystąpił z jej struktur w 2013 roku.
Działania władz doprowadziły do tego, że liczba członków japońskiej mafii w zeszłym roku po raz pierwszy w historii spadła poniżej 60 tys. Jednak część komentatorów zauważa, iż choć oficjalne statystyki wskazują na kryzys yakuzy, to często zdarza się, że byli członkowie dalej współpracują ze swoimi syndykatami. "W branży rozrywkowej, sporcie, budownictwie czy przemyśle nuklearnym mafia wciąż jest bardzo mocna" - powiedział detektyw zajmujący się przestępczością zorganizowaną.
Mimo to niezaprzeczalna pozostaje pogarszająca się reputacja yakuzy, a strona internetowa "Ligi Oczyszczenia Narodu i Wyplenienia Narkotyków" ma na celu poprawę wizerunku organizacji - oceniają eksperci.