Był rok 1984. W. miał 18 lat. Chorował na cukrzycę. Pewnego dnia esbecy zapukali do jego drzwi. Wylądował w więzieniu, pozbawiony leków otarł się o śmierć. Dziś ledwo wiąże koniec z końcem. Takich osób jest więcej.
W.trafił do więzienia za działalność w antykomunistycznej młodzieżowej organizacji. Był dla nas wzorem, bohaterem – wspomina pani Beata, również opozycjonistka, która w 1986 r. została aresztowana na 3 miesiące. – Esbecy chcieli wykorzystać chorobę W., by go złamać, namówić do współpracy. Nie dał się, był bardzo dzielny. Niestety, od momentu aresztowania stan jego zdrowia gwałtownie się pogorszył – kontynuuje. Dzisiaj ma 48 lat. Jest osobą niepełnosprawną. Wymaga całodobowej opieki. – Otrzymuje jedynie rentę, o którą musi ubiegać się co roku – mówi pani Beata. – Komisja sprawdza, czy przypadkiem w jakiś „cudowny” sposób nie ozdrowiał. Rodzinę utrzymuje żona. To są bardzo dumni ludzie, ciężko im prosić o jakąkolwiek pomoc, dlatego wolą pozostać anonimowi – tłumaczy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jan Hlebowicz