Zamkną stadion Legii?

Po burdach, do których doszło w niedzielę na stadionie Legii Warszawa, policja wystąpi o jego zamknięcie do końca rundy wiosennej oraz złoży zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa przez organizatora - dowiedziała się PAP w MSW.

Mecz na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej został przerwany przez przedstawiciela Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego m.st. Warszawy po tym, jak przed końcem pierwszej połowy na trybunach doszło do bijatyki.

W końcówce pierwszej połowy z sektora gości rzucane były petardy hukowe w okolice boiska oraz tzw. sektora buforowego. Część z fanów przyjezdnych próbowała wyrwać bramę przejściową do sektora buforowego. Prawdopodobnie sprowokowało ich wywieszenie do góry nogami na trybunie Legii flag w barwach Jagiellonii i z emblematami białostockiego klubu. Ostatecznie to fani Legii sforsowali bramę oddzielającą ich od gości i doszło do starć. Interweniować musiała policja. W przerwie spiker zawodów poinformował o zakończeniu meczu i zaapelował o jak najszybsze opuszczenie stadionu. Ostatecznie Policja zatrzymała 38 osób.

Rzecznik MSW Paweł Majcher poinformował PAP, że policja wystąpi z wnioskiem do wojewody mazowieckiego Jacka Kozłowskiego o zamknięcie stadionu Legii do końca rundy wiosennej. Policja skieruje też prośbę do Ekstraklasy o objęcie zakazem wyjazdowym kibiców Jagiellonii i Legii do końca sezonu oraz złoży zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa przez organizatora w związku z ustawą o bezpieczeństwie imprez masowych.

Majcher podkreślił, że w ocenie ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza całą winę za zajścia podczas meczu ponosi jego organizator, czyli Legia, który zbyt późno wystąpił z wnioskiem o wprowadzenie sił policyjnych na teren stadionu oraz popełnił "rażące zaniedbania przy zabezpieczeniu widowiska".

"Przez błędy ze strony organizatora zostało narażone życie i zdrowie uczestników widowiska. Podkreślamy, że wczorajsze wydarzenia to konsekwencja zachowania władz klubu, czyli tolerowania bandytów na stadionie pomimo sygnałów o narastającym zjawisku" - powiedział Majcher.

Rzecznik MSW podkreślił, że policjanci pojawili się na trybunach trzy minuty po prośbie organizatora o interwencję. Musieli sforsować bramę, ponieważ nie było przy niej pracownika ochrony, a gdy się pojawił, oświadczył, że nie ma klucza - dodał rzecznik.

Prezes Legii Warszawa Bogusław Leśnodorski zapewnił, że wszyscy winni zamieszek na stadionie w trakcie niedzielnego meczu z Jagiellonią Białystok zostaną ukarani zakazami stadionowymi. "To, co wydarzyło się w trakcie niedzielnego spotkania na Łazienkowskiej, nigdy nie powinno mieć miejsca. Jestem przekonany o tym, że wszyscy winni poniosą konsekwencje. Już zostało wydanych kilkanaście zakazów stadionowych, a ich liczba może wzrosnąć do ponad 50. Będą one maksymalnie długie, a moim zdaniem powinny być nawet dożywotnie. Na razie jednak prawo na to nie pozwala" - powiedział podczas poniedziałkowej konferencji prasowej Leśnodorski.

Prezes zapewnił, że wszyscy, którzy naruszyli normy, zostaną zidentyfikowani. "Naszym obowiązkiem jest ich znaleźć i ukarać. Bezpieczeństwo na stadionie jest i zawsze będzie naszym priorytetem. Stadion jest wyłącznie dla kibiców, a nie dla bandytów. W niedzielę została przekroczona granica bezpieczeństwa, sprawców tego zdarzenia trzeba będzie definitywnie odsunąć od możliwości oglądania na żywo wszystkich meczów" - podkreślił.

Dotychczas nie udało się ustalić, w jaki sposób, pomimo zaostrzonych kontroli, udało się wnieść na stadion race dymne i hukowe oraz bardzo dużych rozmiarów flagi.

"Mamy poważny problem ze służbą ochrony. Już odbyłem z szefem agencji rozmowę w sprawie niedzielnych zajść. Jestem przekonany, że doszło do poważnych nieprawidłowości, inaczej nikt by nie wniósł na stadion rac" - zaznaczył.

Leśnodorski przyznał, że jego dotychczasowa polityka współpracy z kibicami nie do końca się sprawdziła.

"Ponieśliśmy w tym zakresie klęskę, cofnęliśmy się o kilka lat. Ale pomimo tego nadal uważam, że dialog z kibicami jest potrzebny. Ale właśnie z kibicami, a nie bandytami. Teraz czeka nas mozolna praca nad odbudowaniem zaufania do klubu" - przyznał.

Na pytanie, jak ocenia pracę podczas niedzielnego spotkania spikera Wojciecha Hadaja, prezes stwierdził krótko: "ta kwestia będzie w najbliższym czasie rozwiązana".

Drugi z właścicieli stołecznego klubu Dariusz Mioduski zaapelował, by nie stosować odpowiedzialności zbiorowej. "Trzeba ukarać tych, którzy są winni, a nie wszystkich. W innym wypadku byłby to wyraz naszej bezsilności, a tak przecież nie jest" - powiedział.

Zapowiedział, że klub w najbliższym czasie planuje przeprowadzić audyt bezpieczeństwa na obiekcie, który pozwoli wyeliminować wszystkie możliwe zagrożenia.

"Chcemy zaproponować wszystkim służbom stworzenie zespołu, który jeszcze raz opracuje zasady bezpieczeństwa na stadionach. To przecież nie jest tylko nasz problem, ale całej Ekstraklasy" - dodał.

« 1 »