Dwukrotny medalista olimpijski w łyżwiarstwie szybkim Zbigniew Bródka przyznał w Warszawie po powrocie z Soczi, że trudno mu po takim sukcesie znaleźć motywację do treningów. Powodem jest także ciągła rozłąka z rodziną oraz brak toru pod dachem w Polsce.
"Ciężko w takim wypadku jest się motywować. Takie pytanie zadałem pływaczce Otylii Jędrzejczak, która była w podobnej sytuacji. Powiedziała mi, że nie jest to proste. Gdy zdobywa się złoty medal olimpijski, spełniają się marzenia. Sportowiec czuje, że jest do końca spełniony. Doświadczyć tego może niewielu. Chcę dalej się motywować, ale jeśli będą odpowiednie ku temu warunki i możliwość treningów w kraju. Wtedy podejmę wyzwanie i będę przygotowywać się do kolejnych igrzysk, a wówczas w drużynie powalczymy o złoto, a nie o brąz" - powiedział.
W Soczi Bródka sięgnął po złoto na dystansie 1500 m oraz wraz z Konradem Niedźwiedzkim i Janem Szymańskim po brąz w wyścigu drużynowym.
"Już cztery lata temu po sukcesie dziewczyn w Vancouver mieliśmy nadzieję na halę. Prosiliśmy o to. Nie doczekaliśmy się. Teraz już nic więcej nie możemy zrobić. Przywieźliśmy trzy medale. Mam nadzieję, że przed kolejnymi igrzyskami ekipa będzie trenować w Polsce" - dodał Niedźwiedzki.
Bródka zaapelował, by nie czekać zbyt długo. "Nie odwlekajmy tego. Nie czekajmy do momentu, kiedy może dostaniemy organizację igrzysk w Krakowie w 2022 roku. Wtedy może być już za późno" - zaznaczył.
W poniedziałek na temat budowy toru pod dachem mówił w Białymstoku także premier Donald Tusk: "Mamy moim zdaniem realną szansę na olimpiadę i z tego choćby wynika oczywiście konieczność uzupełnienia infrastruktury sportowej. Do rozstrzygnięcia jest nie to, czy powstanie kryty tor lodowy, do rozstrzygnięcia jest - gdzie. Aplikuje o to i Zakopane, i Kraków, i Stegny w Warszawie i Łowicz. Jak to rozstrzygniemy, będziemy podejmowali decyzje o tej inwestycji. Poszaleć też nie możemy, bo nie mamy tylu pieniędzy, żeby przesadzać z inwestycjami, ale ta chyba rzeczywiście będzie uzasadniona".
Luiza Złotkowska, która wraz z Katarzyną Woźniak, Katarzyną Bachledą-Curuś oraz Natalią Czerwonką zdobyła w Soczi srebro, zwróciła uwagę na to, że w łyżwiarstwie sukcesu nie odnosi jednostka, a cała grupa panczenistów.
"Należy zauważyć, że w łyżwiarstwie szybkim nie zdobywa medalu jedna osoba, jak Kamil Stoch czy Justyna Kowalczyk. Nas do Polski wróciło siedem osób z krążkami na szyi. Nie mam wątpliwości, że jeżeli powstanie obiekt w Polsce, będzie także młodzież, która pójdzie w nasze ślady. Cała nasza dyscyplina się rozwinie" - powiedziała.
Koszt inwestycji obliczono wstępnie na 30 mln złotych. "Podobno 10 milionów ludzi oglądało transmisję z wyścigów drużynowych. Gdyby każda z tych osób wpłaciła 3 zł, mielibyśmy pierwszą halę w Polsce" - zauważył trener Wiesław Kmiecik.