Podczas drugiego treningu Polak upadł, ale nic poważnego się nie stało.
Podczas drugiego treningu na dużej skoczni w Soczi Kamil Stoch zanotował upadek. Mistrz olimpijski poszybował na odległość 123,5 m. jednak przy lądowaniu podcięło mu narty i upadł. Na zeskoku skoczni pojawiły si służby medyczne z noszami, jednak Stoch opuścił obiekt o własnych siłach. Kilka chwil po nieszczęśliwym wydarzeniu lider reprezentacji Polski w skokach miał już rękę na temblaku - donosi Eurosport.
Po zdarzeniu trener kadry Łukasz Kruczek uspokajał dziennikarzy, że wszystko jest w porządku. Doszło jedynie do lekkiego stłuczenia łokcia.
"Trochę się poobijałem. Nic poważnego mi się nie stało" - powiedział Stoch, który już na obiekcie na Krasnej Polanie miał pierwsze, wstępne jeszcze badanie. Okazało się, że ma skręcony łokieć lewej ręki.
"Trochę zakantowała mi narta. Jedna pojechała do środka i podcięła drugą. Myślałem, że nie mam zębów" - dodał zawodnik, który po interwencji służb medycznych zszedł o własnych siłach, lekko utykając.
Według naocznych świadków, Stoch od razu chciał wstać, ale osoby z zabezpieczenia medycznego zawodów na to nie pozwoliły, tłumacząc obowiązującymi procedurami. "Kamil mówił, że boli go łokieć, ale założono mu profilaktycznie kołnierz (ortopedyczny) i temblak na rękę" - takie pierwsze informacje przekazywał inny reprezentant kraju Maciej Kot.
Za kilka godzin zapadnie decyzja czy Kamil Stoch będzie skakał na czwartkowym treningu.
Drugi trening wygrał pewnie Peter Prevc. Słoweniec wyprzedził Marinusa Krausa i Gregora Deschwandena. Czwarty był Micheal Hayboeck. Kamil Stoch zajął ósme miejsce, a pozostali reprezentanci Polski zajęli następujące pozycje: Maciej Kot był 16. (114,5 m), Dawid Kubacki 21. (119,5 m), Piotr Żyła 48. (110 m), a Jan Ziobro 49. (110,5 m).
wt /Eurosport/PAP