Tylko w Polsce toczy się prokuratorskie śledztwo w sprawie tajnych więzień CIA.
28.01.2014 11:59 GOSC.PL
Po doniesieniach „Washington Post", że polski wywiad dostał od USA 15 milionów dolarów za udostępnienie bazy w Starych Kiejkutach, gdzie z użyciem tortur miano przesłuchiwać podejrzanych o terroryzm, w mediach podniósł się krzyk, jak polskie władze mogły do tego dopuścić. Rzeczywiście, brak szczegółowych prawnych regulacji, określających zasady funkcjonowania obcej jednostki na terytorium państwa polskiego, jest rzeczą naganną. Nie zmienia to faktu, że po zamachach terrorystycznych z września 2001 r., a także późniejszych atakach w Madrycie oraz Londynie, współpraca służb specjalnych i koordynacja ich działań w skali międzynarodowej była oczywistą polską racją stanu. Problem polega na tym, że bezmyślne działania ekipy Tuska doprowadziły do tego, że Polska, jako jedyna kraj musi się obecnie tłumaczyć z tajnych więzień CIA. Sprawa ciągnie się od 2005 r. To wówczas w ramach walki z administracją prezydenta Busha, amerykańskie media ujawniły pierwsze informacje o rzekomych więzieniach CIA na świecie, m.in. w Polsce.
W maju 2011 r. oskarżenie przeciwko Polsce wysunęli prawnicy saudyjskiego terrorysty Abd al-Rahima al-Nashiriego, oskarżonego o zorganizowanie w 2000 r. w Jemenie zamachu na amerykański niszczyciel USS „Cole”, w którym zginęło 17 marynarzy, a 41 zostało rannych. Al-Nashiri utrzymuje, że od grudnia 2002 do czerwca 2003 r. przetrzymywano go w tajnym więzieniu CIA „na północ od Warszawy”, gdzie miał być poddawany torturom. Jego oskarżenia nabrały innego ciężaru gatunkowego, gdy w 2008 r. z inicjatywy kancelarii premiera Tuska prokuratura wszczęła tajne śledztwo w sprawie istnienia w Polsce domniemanych więzień CIA. Warto dodać, że poza Polską, w sprawie „więzień CIA”, nie prowadzi się prokuratorskiego śledztwa. Rumunia i Litwa, wobec których kierowano podobne oskarżenia, w ogóle nie podjęły żadnych działań i dzisiaj śmieją się z nas, gdyż wobec nich, nikt nie zgłasza żadnych pretensji.
W USA nie ma zwyczaju, aby tajne służby udostępniały swoje materiały, a na podstawie medialnych przecieków z „anonimowych źródeł”, żaden prokurator nie rozpocznie śledztwa. Warto także przypomnieć, że zarówno premier Jarosław Kaczyński, jak i prezydent Lech Kaczyński, choć mogli z tej sprawy zrobić narzędzie walki ze swymi przeciwnikami z lewicy, konsekwentnie stali na stanowisku, że kwestie bezpieczeństwa państwa muszą być wyłączone z doraźnej walki politycznej, czego niestety nie uszanowali ich następcy. Zarzuty zostały już postawione byłemu szefowi Agencji Wywiadu Zbigniewowi Siemiątkowskiemu.
W kręgu podejrzanych są także premier Leszek Millerowi oraz prezydentowi Aleksander Kwaśniewskiemu, którzy pracę Siemiątkowskiego nadzorowali. Jeśli sprawy przybiorą taki obrót, politycznie na tym skorzysta Platforma Obywatelska. Przed wyborami do parlamentu europejskiego skutecznie uderzy w lidera SLD oraz kandydaturę Kwaśniewskiego, patronującego liście wyborczej Palikota. Straci na tym jednak wizerunek Polski. Działania prokuratury utrwalą bowiem w międzynarodowej opinii obraz Polski jako kraju, gdzie dopuszczono do stosowania tortur, choć prawdę o tych wydarzeniach, pewno nie szybko poznamy.
Będzie więc ironią historii, jeśli w sprawie „tajnych więzień CIA” jedynymi, którzy poniosą odpowiedzialność karną będą polscy politycy.
Andrzej Grajewski