Dawid rzekł do Natana: „Zgrzeszyłem wobec Pana”.
Zepsuła nawet jednego z największych proroków w dziejach świata, człowieka, z którym był Bóg. Dawid upadł, bo pokusa zaspokojenia swoich pragnień dzięki uprzywilejowanej pozycji okazała się zbyt silna. Skoro ktoś taki jak Dawid nie dał rady, to czegóż wymagać od naszych „królów”? Przyznam szczerze, że polityka nie za bardzo mnie zajmuje. Kiedy byłem młodszy (czytaj: bardziej naiwny), postrzegałem świat raczej kontrastowo – black or white. Teraz patrzę inaczej. Bardziej przez pryzmat Orwellowskiego „Folwarku zwierzęcego”. Czyli wszyscy jesteśmy draniami. Zmieniają się tylko okoliczności. Miewam żal do Boga, że za mało kasy albo sukcesów. A może tak ma być? Kto wie, co za paskudztwa by jeszcze wylazły ze mnie, gdyby mi było lepiej. Jest Ktoś, kogo problem deprawacji władzy nie dotyczy. Piszę z dużej litery, więc wiadomo, że chodzi o Jezusa. Władzę miał nieograniczoną. A jednak demon musiał na pustyni odejść z kwitkiem. Nam tak doskonałe omijanie grzechów raczej nie grozi, więc pozostaje tylko jedno: przyznać się do nich.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Adam Szewczyk