Nareszcie szczęśliwa! Ale uśmiech na twarzy, gratulacje!... i inne takie perełki. Skąd? Z komentarzy pod zdjęciem znajomej na FB.
Jak miło. No tak. Co to za zdjęcie? Koleżanki z nowym menem, a to ani nie mąż cywilny a już na pewno nie mąż sakramentalny. Bo ten ze zdjęć został wycięty.
Nie moja rola, by oceniać i stosować umoralniające rozmowy o tym, dlaczego małżeństwo koleżanki jest w kryzysie. Są z mężem po rozwodzie. Świadomie nie piszę, że małżeństwo się rozpadło, bo przecież trwa nadal, to sakramentalne, mimo rozwodu. Nie wiem jak było jej/jemu ciężko, co za gehennę przeżywali, że doszli do takiego etapu. Wiem natomiast jedno. Takie komentarze, to zachęcanie jej do grzechu. Łatwiej wkleić parę zdań i buźkę z rozdziawioną paszczą niż spróbować powalczyć o odbudowę małżeństwa, modlitwą, rozmową, dobrym słowem.
Dobrym słowem? Tak, ale nie takim z komentarzy, gorszącym, tym bardziej, że koleżanka to katoliczka i jakoś intuicyjnie śmiem twierdzić, że komentatorzy też.
Życzcie jej szczęścia, ale tego w niebie. Inaczej, niech wam klawiaturę trafi szlag.
K.A.
(nazwisko do wiadomości redakcji)