O granice wolności artystycznej w kontekście obrażania uczuć religijnych i kontrowersyjnej wystawy w warszawskim Centrum Sztuki Współczesnej pytali ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego posłowie Prawa i Sprawiedliwości na czwartkowym posiedzeniu sejmowej komisji kultury i środków przekazu.
Poseł Anna Sobecka postulowała, by natychmiast odwołać dyrektora CSW, a w miejsce placówki powołać Muzeum Żołnierzy Wyklętych, gdyż obecnie Centrum „nie spełnia wymogów narodowej instytucji kultury”. Minister deklarował, że „nie popiera walki z Bogiem, ani nie jest zwolennikiem naruszania uczuć religijnych”. Poprzednie posiedzenie, zwołane na wniosek posłów PiS w grudniu ub.r., zostało przerwane, gdyż zabrakło na nim ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego, który miał przedstawić informację na temat kontrowersyjnego zdarzenia.
Posłowie PiS wystosowali też pismo do min. Zdrojewskiego, w którym domagali się odwołania dyrektora stołecznego CSW Fabio Cavallucciego. Ich zdaniem, działania kierowanej przez niego instytucji mają na celu obrażanie i poniżanie katolików.
Chodzi o film „Adoracja Chrystusa” autorstwa Jacka Markiewicza, pokazywany w ramach wystawy „Polish Polish British British: Sztuka krańców Europy, długie lata 90. i dziś”. W filmie można zobaczyć, jak jego nagi autor pieści leżący na podłodze średniowieczny krzyż z Chrystusem. Przez kilka dni w budynku galerii, tuż pod samym ekranem, na którym wyświetlana była praca, na modlitwie gromadzili się przeciwnicy kontrowersyjnego filmu. Protest poparli polscy wyznawcy islamu z Ligi Muzułmańskiej w RP. Na wniosek poseł Anny Sobeckiej, śledztwo w sprawie prezentacji filmu wszczęła Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście.
Zdaniem posłanki PiS, dyrektora CSW obciąża też fakt zorganizowania 12 grudnia ub.r. debaty o wartości artystycznej prowokacji, do udziału w której zaproszono Adama Darskiego ps. „Nergal”, jak mówiła Sobecka „zadeklarowanego satanisty”. – Przypomnę, że człowiek ten jest oskarżony o spalenie niejednego krzyża i publiczne darcie Biblii – dodała.
Sobecka przypomniała też, że w listopadzie ub.r. oburzenie z powodu sprofanowania krzyża wyraził abp Józef Michalik. Przewodniczący Episkopatu napisał w oświadczeniu, że „kolejny raz został zbezczeszczony Krzyż, znak miłości Boga do człowieka, święty znak mocno wpisany w naszą rodzimą kulturę i tradycję”. Ponadto „głębokie ubolewanie z powodu tak drastycznego przekroczenia granic artystycznego wyrazu i elementarnych norm etycznych” wyraził też metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz.
Zdaniem posłanki Sobeckiej, brak odwołania dyrektora CSW przez ministra kultury „zostanie jednoznacznie odczytany jako przyzwolenie na tego typu działań i jednocześnie będzie sygnałem dla opinii publicznej, że w Polsce oficjalne czynniki państwowe popierają walkę z Bogiem i Kościołem katolickim”. Słowa te, skierowane do ministra kultury w grudniu ub.r., powtórzyła także na dzisiejszym posiedzeniu komisji.
„Centrum Sztuki Współczesnej nie spełnia wymogów narodowej instytucji kultury” – mówiła Sobecka. Zwróciła się do min. Zdrojewskiego o zmianę profilu tej placówki i powołanie w jej miejsce Muzeum Żołnierzy Wyklętych. Mogłoby ono zostać otwarte już 1 marca, w Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
Bogdan Zdrojewski zapowiedział już, że Cavallucci będzie dyrektorem CSW do końca 2014 r. W pierwszej połowie br. minister rozpisze konkurs na nowego szefa placówki.
Jak poinformował dziś w Sejmie, koszt utrzymania Centrum Sztuki Współczesnej – Zamek Ujazdowski z budżetu państwa w 2013 r. wyniósł 9,5 mln zł i był większy o 3 mln zł niż w roku 2007. Wzrost kosztów był podyktowany rozbudową placówki w latach 2010-2013.
Min. Zdrojewski przypomniał, że jego ocena działalności CSW dokonywana jest na podstawie kilku kryteriów, w tym kryterium finansowym. Ubiegły rok CSW zamknęło stratą w wysokości 500 tys. zł. – Muszę to uwzględnić w ocenach pracy dyr. Cavallucciego, i uwzględnię – podkreślił.
Innym kryterium jest ocena komunikacji z instytucjami i podmiotami zewnętrznymi, która w opinii min. Zdrojewskiego „nie jest najwyższa”. – Natomiast w żadnym wypadku, minister kultury, reprezentowany przeze mnie, nie będzie dokonywał ocen działalności artystycznej. Nie pozwalam sobie na to i uważam, że muszę stać na straży zapisów konstytucyjnych, które są w tej materii dla mnie najważniejsze – dodał.
Jak wspomniał, chodzi m.in. o art. 54 o gwarancji wyrażania swoich poglądów i zakazie cenzury prewencyjnej wobec środków społecznego przekazu oraz art. 73 konstytucji: „Każdemu zapewnia się wolność twórczości artystycznej, badań naukowych oraz ogłaszania ich wyników, wolność nauczania, a także wolność korzystania z dóbr kultury”.
W dalszej części swojego wystąpienia dodał: „Nie oznacza to, że ta czy inna praca mi się podoba, bo na tę ocenę sobie nie pozwalam. Oczywiście orzeczenie sądowe o naruszeniu uczuć religijnych byłoby dla mnie istotne, natomiast tego orzeczenia w chwili obecnej nie mamy” – oświadczył.
Szef resortu kultury zaznaczył, że wolność artystyczna ma oczywiście swoje granice, które opisują stosowne przepisy prawa, m.in. art. 196 Kodeksu Karnego o zakazie obrażania uczuć religijnych. – Jest także możliwość skarżenia, korzystają z niej od czasu do czasu obywatele, skorzystała też pani poseł Sobecka, do czego ma pełne prawo – stwierdził Zdrojewski.
„Sąd suwerennie podejmie w tej materii decyzję” – dodał minister kultury.
Poseł Jan Dziedziczak pytał m.in. o to, gdzie według ministra kultury jest granica wolności artystycznej i jaki jest jego stosunek do kilku kontrowersyjnych wydarzeń, jakie miały miejsce w okresie jego sprawowania funkcji szefa MKDiN. Poseł wymienił m.in. wystawy „Ars Homo Erotica” w Muzeum Narodowym w Warszawie i „44” Piotra Uklańskiego w Zachęcie.
„Ta granica w sztuce jest i proszę nie mówić, że jej nie ma. Tylko dlaczego ta granica jest pomijana jedynie w stosunku do Kościoła katolickiego i wyznawców chrześcijaństwa?” – pytał Dziedziczak.
„Nie popieram walki z Bogiem, nie jestem zwolennikiem naruszania uczuć religijnych” – deklarował min. Zdrojewski, odpowiadając na pytania posłów PiS. Podkreślał, że środki finansowe, którymi dysponuje ministerstwo kultury, muszą być dystrybuowane tak, aby „w tej materii zapewnić polskiej kulturze i polskiemu społeczeństwu w miarę możliwości dość rozpiętą skalę wydarzeń artystycznych”. – I nikt, zgodnie z konstytucją, z praw do środków nie może być wykluczony, zwłaszcza prewencyjnie – dodał.
Koszt wystawy „Polish Polish British British”, w ramach której prezentowano kontrowersyjny film Jacka Markiewicza, zaplanowano na kwotę 400 tys. zł. W trakcie realizacji wystawy pojawił się wniosek o podwyższenie kwoty dotacji, ale minister kultury nie wyraził na to zgody.