Zmysł wiary "Tygodnika Powszechnego"

Czym jest zmysł wiary (sensus fidei) i czy właściwie rozumieją go dziennikarze "Tygodnika Powszechnego" - zastanawia się ks. Tomasz Jaklewicz w kolejnym numerze "Gościa Niedzielnego".

W nim także o niesłusznie wtrąconych za kraty, moralizatorstwie w tabloidach oraz osobiste wspomnienia dziennikarki zaprzyjaźnionej z Wojciechem Kilarem.

Węch owczarni [ks. Tomasz Jaklewicz]

Sama owczarnia ma swój węch, aby rozpoznać nowe drogi - napisał papież Franciszek. Lud Boży posiada zmysł wiary (sensus fidei) pozwalający rozpoznawać prawdę. Tej zdolności nie można jednak sprowadzać do katolickiej opinii publicznej - pisze ks. Tomasz Jaklewicz.

- Lewicujący katolicy pojmują nieraz zmysł wiary jako zachętę do aktywnego udziału świeckich w reformowaniu struktur Kościoła. Przy czym jako kryteria „niezbędnych” zmian w Kościele przyjmuje się „postęp”, „nowoczesność”, „modernizację”. Należy z Kościoła usunąć wszystko, co nie podoba się światu, głoszą reformatorzy. Tę nutę słychać coraz głośniej np. w publikacjach „Tygodnika Powszechnego” - ciągły apel do Kościoła, aby dostosował się do światowych standardów, norm, ocen, opinii. Towarzyszy temu coraz bardziej agresywna kontestacja hierarchii w imię tak rozumianej „reformy”. Papież Franciszek nieustannie mówi katolikom coś dokładnie przeciwnego. Idźmy z Ewangelią do świata i wtedy zmienimy sam Kościół - tak brzmi podstawowy komunikat papieża. Prawidłowo rozumiany sensus fidei daje wierzącym kryteria oceny świata i Kościoła w duchu Ewangelii, a nie oceniania Kościoła w duchu świata - pisze ks. Jaklewicz.

Zwrot za złamane życie [Stefan Sękowski]

Rocznie płacimy miliony złotych za błędy prawników, którzy niesłusznie umieszczają ludzi za kratkami.

Dziesięć lat temu rodzina państwa Stańków właśnie zjadła kolację, kiedy do domu wtargnęli funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego. Krzysztofa Stańkę przewrócili na ziemię, pod ścianą stanęła jego 13-letnia córka, której przyłożono karabin do głowy, żonę wywleczono spod prysznica.

- Gdy mnie zamykano, moja córka była jeszcze dzieckiem, gdy wychodziłem z aresztu, stawała się kobietą. Kto nam odda ten czas? - pyta Krzysztof Stańko.

Co roku polskie sądy przyznają odszkodowania setkom osób za niesłuszne aresztowanie bądź skazanie. W pierwszym półroczu 2013 roku było ich ponad 150. Dostaną one od Skarbu Państwa ok. 10 mln złotych.

Kamień, nożyce i papier [rozmowa Piotra Legutki z Markiem Kochanem]

Media opowiadają dziś historie nie do końca prawdziwe. Czy jest to nabieranie ludzi? - Media proponują czytelnikowi grę. Może on być na własne życzenie nabrany, jeśli jest naiwny i bezkrytyczny, a takich czytelników jest wielu. Natomiast jeśli ktoś jest sceptyczny i sam sobie wyznacza granice zaufania, jeśli ma świadomość reguł tej gry, może odmówić uczestniczenia w niej - mówi Marek Kochan, powieściopisarz, dramaturg, wykładowca retoryki i erystyki, badacz mediów, ekspert od kreowania wizerunku.

Zwrócił on uwagę na paradoks dyskursu moralizatorskiego w tabloidach. - Z jednej strony nazywają one zło złem, a zbrodnie zbrodniami, ale z drugiej - nie dość że z detalami te zbrodnie pokazują, to jeszcze je uwznioślają. Pokazują bowiem socjopatów, dewiantów jako bohaterów, czyli ludzi godnych zainteresowania. Wysyłają sygnał, że są ważni, skoro się o nich pisze. To sygnał zarówno do tych socjopatów, jak i do czytelników. Twarz na okładce dowartościowuje. Jest wiele osób bardziej zasługujących na bycie w centrum uwagi, ale ich na okładkach nie ma. Jeśli ktoś prowadzi hospicjum dla dzieci, raczej tam nie trafi, chyba że zacząłby te dzieci mordować – wtedy dopiero zasłużyłby na uwagę mediów. Moralizowanie łączy się więc z jakąś formą aprobaty, afirmacji, oczywiście niewyrażonej wprost - mówi ekspert.

Już ani jednej nutki… [Barbara Gruszka-Zych]

Stany mistyczne, w które nas przenosi muzyka, to ogromne pocieszenie. Wtedy nie potrzeba żadnych materialnych dowodów na istnienie Boga. Wystarczy tylko ona - mówił Wojciech Kilar. - Muzyka Kilara jest dowodem na istnienie Boga. A zamknięte już życie - świadectwem  Jego obecności - pisze zaprzyjaźniona z kompozytorem Barbara Gruszka-Zych. Opisuje swoje z nim rozmowy, mało znane epizody. - Kiedy po opublikowaniu w GN naszej rozmowy „Harmonia ducha” kilku czytelników napisało, że poszli do spowiedzi przejęci świadectwem kompozytora, wzruszył się. A potem powiedział, że nie jest ważne, ile utworów skomponował, ale to, że ktoś z powodu jego przykładu poszedł do spowiedzi - wspomina dziennikarka.

« 1 »

jdud