Cameron chce ograniczyć pracującym Polakom dostęp do świadczeń na dzieci. Rentierzy wolą wynajmować mieszkania im zamiast Anglikom na zasiłku.
07.01.2014 10:46 GOSC.PL
David Cameron nie przestaje bić w antyimigrancki bęben. Po wypowiedziach o zbyt dużej liczbie obcokrajowców zarabiających na Wyspach przyszedł czas na „zastanowienie się” nad przyznawaniem dodatków rodzinnych na dzieci, które nie mieszkają ze swoimi rodzicami w Wielkiej Brytanii, ale np. z dziadkami w Polsce. Z tych świadczeń korzysta około 24 tys. rodzin imigrantów z państw unijnych posiadających łącznie około 40 tys. dzieci, z czego ponad 25 tys. to dzieci polskie.
Na kilka miesięcy przed wyborami do Parlamentu Europejskiego oraz na półtora roku przed wyborami do Izby Gmin lider Torysów stara się konkurować z rosnącą w siłę Partią Niepodległości Zjednoczonego Królestwa (UKIP), która oprócz elementu eurosceptycznego posiada w swoim programie także ostrze antyimigranckie. W dobie kryzysu i konieczności przeprowadzania drastycznych cięć w wydatkach socjalnych (mówił o nich w niedzielę kanclerz skarbu George Osborne) poszukiwanie winnego może przysporzyć parę nowych głosów i rozbroić konkurencję.
Do słuszności stanowiska Camerona wątpliwości mają być może państwo Judith i Fergus Wilson, którzy są potentatami na angielskim rynku mieszkań na wynajem (posiadają prawie 1000 nieruchomości). Na początku stycznia wysłali listy do najemców pobierających pomoc społeczną z prośbą o… wyprowadzkę. Obawiają się bowiem, że w przyszłości mogą się stać dla nich ciężarem finansowym. – Najemcy na zasiłkach konkurują z imigrantami ze wschodniej Europy, którzy mają na tyle dobrą historię kredytową, by móc prywatnie wynajmować mieszkanie – powiedziała Judith Wilson dziennikowi „The Guardian”. Ponadto imigranci nie boją się ciężkiej pracy, co o rodowitych Brytyjczykach, zdaniem Wilsonów, trudno powiedzieć.
Zdanie praktyków biznesu na temat obcokrajowców jest więc diametralnie inne, niż opinia polityka, który musi walczyć o głosy wyborców, także tych, którzy potrafią wyzwać Polaka na ulicy za to, że „zabiera pracę Anglikom”. Ale i on, patrząc na twarde dane, powinien zmienić zdanie, zamiast popadać w populizm. Polacy więcej wnoszą do brytyjskiego budżetu i systemu zabezpieczeń społecznych, niż wypłacają. Wielu z nich chce zostać w Wielkiej Brytanii na stałe, bo nie widzi dla siebie perspektyw w Polsce. Na Wyspy z reguły nie przyjechali dlatego, że podoba im się londyńska aura, ale dlatego, że w Polsce trudno było im utrzymać, lub założyć rodzinę. Jeśli zostawiają dzieci w ojczyźnie, to z ciężkim sercem. Może ściągną je kiedyś do siebie. Ale to tylko wtedy, jeśli klimat życia na obczyźnie nie zmieni się na mniej przyjazny.
Stefan Sękowski