Tylko trzydzieści metrów dzieli polskich archeologów od dotarcia do nienaruszonego przez grabieżców królewskiego grobowca w Egipcie, pisze na łamach "Gazety Wyborczej" prof. Andrzej Niwiński z Uniwersytetu Warszawskiego.
To może być największe odkrycie pochówku faraona od ponad 90 lat, zapowiada szef Misji Skalnej pracującej od 1999 r. nad świątynią Hatszepsut.
Profesor twierdzi, że drugiego tak dobrze zabezpieczonego grobowca (sprzed trzech tysięcy lat), jak miejsce spoczynku faraona Herhora i jego syna, nigdy nie było w Egipcie.
Rządy Herhora przypadają na czasy przełomu XX i XXIdynastii i zapoczątkowują erę w dziejach Egiptu określaną jako Trzeci Okres Przejściowy. W tych czasach Egipt ponownie rozpadł się na trzy części: Egipt Dolny, Górny i niezależną Nubię.
W czasach Herhora miało miejsce skandaliczne zjawisko powszechnych rabunków królewskich nekropolii i to na rozkaz tego libijskiego wodza w Dolinie Królów. Nie oszczędzono najwspanialszych grobowców, największych władców czasów Imperium; epoki Tutmozydów i Ramessydów. Mumie królewskie rozwijano z bandaży by pozbawiać je wszelkich ozdób. Zaszła więc potrzeba ponownego pochowania zbezczeszczonych na polecenie nowej władzy mumii egipskich władców. Szczątki królewskie ogołocone z ozdób i godności upchnięto bez ładu i jakiegokolwiek porządku w jednej z komór tego grobowca.
PAP /Gazeta Wyborcza