Premier Samaras twierdzi, że gospodarka Grecji ma się lepiej i nie potrzebuje dalszych pożyczek.
- W 2014 roku Ateny zrobią wielki krok w stronę opuszczenia ustaleń pomocowych z Unią Europejską i Międzynarodowym Funduszem Walutowym - powiedział w poniedziałek podczas telewizyjnego orędzia premier Grecji, Antonis Samaras. W kolejnym roku Grecja chce się stać znów „normalnym państwem”. W ten sposób odniósł się do wyrażonych wcześniej propozycji, by w 2015 roku zasilić budżet Grecji kolejną transzą pomocową.
Nadzieja polityka wynika z tego, że, jak twierdzi, grecka gospodarka znów staje na nogi. Trudno jednak powiedzieć, skąd się bierze ten optymizm. Nadal 27 proc. Greków jest bez pracy. Mimo radykalnych cięć nie udało się zbilansować budżetu, który w 2014 roku ma mieć deficyt w wysokości 2 mld euro. Zdaniem przedstawicieli Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego (czyli tzw. Trojki), jeśli nie przeprowadzi się kolejnych reform, w 2015 roku może on wynieść 11 mld.
Grecja znalazła się w 2010 roku na granicy bankructwa. Od 2012 roku UE i MFW przyznały jej w ramach programów pomocowych 237 mld euro, które gwarantują spłatę kredytów zaciągniętych przez to państwo. Grecja otrzyma ostatnie pieniądze w połowie 2014 roku, choć część pomocy od MFW trafi do niej jeszcze w 2016 roku.
Stefan Sękowski /Handelsblatt /Der Spiegel