W każdy piątek wszystkie drogi w stołecznej Manili prowadzą do sanktuarium Czarnego Nazarejczyka. W styczniu ulicami tego miasta przechodzi największa procesja religijna w Azji. Gromadzi kilka milionów Filipińczyków.
Miejsce kwitnących kwiatów i wodnych roślin – tak można przetłumaczyć wywodzącą się z epoki przedkolonialnej nazwę stolicy Filipin „MayNilad”. Niemożliwe jest dostrzeżenie tego źródłosłowu w dzisiejszej Manili. Gęsto zabudowana metropolia liczy 12 mln mieszkańców. Na ulicach panuje ogromny ruch i wciąż kłębi się tłum ludzi. O świcie wsiadam w trójkołowy motocykl z koszem. Kierowca słysząc: „Black Nazarene”, uśmiecha się i mówi: „W piątki wszyscy tam chodzą”. Jego manewry na zatłoczonej ulicy przyprawiają o szybsze bicie serca. Na szczęście po kilkunastu minutach jazdy przesiadam się w najbardziej charakterystyczny w tym kraju środek lokomocji. Używane kiedyś przez amerykańskie wojsko jeepy zostały przedłużone do rozmiaru autobusu i spotkać je można na całym archipelagu. Nasz jeepney jest iście maryjny. W szoferce obrazki z Madonną i różaniec, a na zewnątrz wypisana w lokalnym języku tagalog modlitwa do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. „W środę chodzimy do Niej, a w piątki do Czarnego Nazarejczyka” – wyjaśnia jeden z towarzyszy podróży. Filipińczycy otwarcie manifestują swoją wiarę. W supermarketach z głośników zamiast reklam rozlega się modlitwa różańcowa czy Koronka do Bożego Miłosierdzia. Część ludzi zatrzymuje się i modli, inni kontynuują zakupy. Nikt nikomu nie przeszkadza. W drodze do dzielnicy Quiapo dostrzegam ogromne kontrasty. Tuż obok najnowocześniejszych wieżowców zbite z dykty i blachy falistej domki mieszkańców slumsów. Obok pięknych limuzyn i ekskluzywnych sklepów rzesze biedaków próbujących użebrać na miskę ryżu. Przed wejściem do metra drobiazgowa kontrola bezpieczeństwa. Zagrożenie zamachami terrorystycznymi ze strony islamskich fundamentalistów jest ogromne. Ponieważ za kilka dni ulicami Manili przejdzie największa procesja religijna w Azji, alarm bezpieczeństwa jest znacznie podniesiony. Na czas procesji zostanie wyłączony sygnał telefonii komórkowej, by jakiś fanatyk nie mógł w ten sposób odpalić ładunku wybuchowego.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Beata Zajączkowska