Francja powinna odejść od zasady sekularyzmu, by zapewnić lepszą integrację imigrantów ze społeczeństwem - zalecają autorzy zamówionego przez rząd raportu. Dokument, rekomendujący m.in. zniesienie zakazu noszenia chust islamskich, budzi w kraju duże kontrowersje.
Francja, która ma największą społeczność muzułmańską spośród krajów europejskich, powinna przyjąć do wiadomości "arabsko-orientalny aspekt" swojej tożsamości - piszą autorzy raportu, grupa ekspertów pod kierunkiem wysokiego rangą pracownika służby cywilnej Thierry'ego Tuot.
Dokument powstał w ramach rządowego przeglądu polityki integracyjnej i ma być wzięty pod uwagę podczas ministerialnego spotkania w styczniu poświęconego tej sprawie.
Jako przykłady pożądanych działań raport sugeruje m.in. zmianę nazw niektórych ulic czy placów na bliskie muzułmanom, wprowadzenie poprawek do programu nauczania historii w szkołach oraz ustanowienie specjalnego dnia upamiętniającego wkład innych kultur w kulturę francuską.
W raporcie sugerowano także, by media i władze objąć zakazem odnoszenia się do narodowości, religii lub grupy etnicznej różnych osób oraz by do francuskiego prawa włączyć przestępstwo "prześladowania na tle rasowym".
Zaleca się również nauczanie języka arabskiego i języków afrykańskich w szkołach.
Prowadzenie badań statystycznych związanych z narodowością oficjalnie jest we Francji zakazane, jednak według szacunków w kraju tym mieszka około 5 mln wyznawców islamu, pochodzących przede wszystkim z dawnych francuskich kolonii, takich jak Algieria czy Maroko - przypomina agencja Reuters.
Premier Jean-Marc Ayrault powiedział w piątek dziennikarzom, że rząd nie wycofa się z zakazu noszenia muzułmańskich chust, i zdystansował się od wniosków raportu.
"Samo powstanie raportu nie oznacza, że będzie on włączony do polityki rządu" - podkreślił. Jak dodał, rewizja polityki integracyjnej ma na celu walkę z dyskryminacją i społecznymi nierównościami oraz "naprawienie republikańskiego modelu integracji, który się załamał".
Lider centroprawicowej partii UMP Jean-Francois Cope oskarżył rząd o próbę przypodobania się imigracyjnemu elektoratowi i potępił "próbę uczynienia z multikulturalizmu nowego modelu we Francji".
"To już nie imigranci mieliby przyjmować francuską kulturę, ale Francja musiałaby porzucić własną kulturę, język, historię i tożsamość, aby przyjąć kulturę innych ludzi" - ocenił w oświadczeniu.
Zdaniem przywódczyni skrajnie prawicowego Frontu Narodowego Marine Le Pen "wdrożenie w życie wniosków raportu równałoby się wypowiedzeniu wojny narodowi francuskiemu".
Z kolei rzecznik socjalistycznych deputowanych Thierry Mandon zaznaczył, że trzeba rozróżniać między rozsądnym podejściem ogólnym a "skrajnymi pomysłami". Nigdy nie było mowy o zniesieniu obowiązującego od 2006 r. zakazu noszenia islamskich chust i eksponowania innych symboli religijnych w szkołach - podkreślił.
W 2005 roku przez Francję przetoczyła się fala zamieszek na biednych, zamieszkanych przez imigrantów przedmieściach. W ich wyniku pojawiły się apele do rządu o lepszą integrację młodych ludzi z rodzin imigranckich.
W październiku gorącą debatę w kraju wywołała książka filozofa Alaina Finkielkrauta "L'identite malheureuse" (nieszczęśliwa tożsamość), w której autor twierdzi, że islamizm podkopuje francuską tożsamość narodową.