Bezdomność. Kojarzona jest zazwyczaj z mężczyznami, którzy wpadli w nałogi, stracili pracę, rodzinę i znaleźli się na ulicy, dotyka też osoby z wyższym wykształceniem, które miały dobrze płatną pracę, własne mieszkanie i rodzinę. Dotyczy także kobiet – w różnym wieku.
Ulica Dolna Panny Marii w Lublinie znajduje się niemal w ścisłym centrum miasta. Są tam obskurne kamienice, ale i nowoczesne domy zamożnych osób. Rano ulica zamienia się w wielki parking – po obu jej stronach osoby dojeżdżające do pracy w centrum Lublina zostawiają tam swoje auta. Idąc w dół, dochodzi się do noclegowni dla osób bezdomnych, której patronuje brat Albert Chmielowski. Brakuje tam wolnych miejsc. Ba, w ośrodku brakuje niemal wszystkiego. A bezdomnych z roku na rok przybywa. Bezdomność ludzi to poważny problem społeczny. I nie jest wcale tak, że na ulicę trafiają wyłącznie ludzie uzależnieni, bez wykształcenia i pomysłu na życie. W polskiej rzeczywistości instytucje państwowe i samorządowe nie są w stanie pokryć wszystkich kosztów utrzymania palcówek takich jak ta. Stąd też nieustannie mieszkańcy miast i wsi, organizacje katolickie i świeckie podejmują wysiłek pomocy najbardziej potrzebującym, chorym, cierpiącym i tym bez dachu nad głową. Bez takiego wsparcia nie przetrwałaby ani noclegownia, ani kuchnia dla ubogich. Worek ziemniaków, kilogram mąki lub mydło są dla ośrodka dla bezdomnych skarbem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Rafał Pastwa