Czy istnieje kino rosyjskie? Sądząc po tym, co oglądamy w naszych kinach, chyba nie.
Jedyną szansą na poznanie tego, co kręcą obecnie Rosjanie, pozostają listopadowe edycje festiwalu „Sputnik nad Polską”. Na szczęście Sputnik lata nie tylko nad Warszawą, bo zaraz po zakończeniu festiwalu część prezentowanych na nim w tym roku filmów, a także niektóre tytuły z poprzednich edycji, będzie można zobaczyć w innych miastach Polski. Tematyka tegorocznego zestawu konkursowego była imponująca. Znalazły się w nim zarówno filmy bezpośrednio dotykające dzisiejszej Rosji, jak i historii. Ale historii bez wielkiej batalistyki, będącej raczej punktem wyjścia do refleksji nad współczesnością. Co ciekawe, chociaż filmy te dokonują głębokiej, czasem brutalnej wiwisekcji stanu, w jakim znalazło się społeczeństwo i nie stronią od ostrych ocen, to w wielu z nich tli się promyk nadziei na zmianę. Ich twórcy dają szansę bohaterom na przemianę, czego najlepszym dowodem jest „Geograf przepił globus”, film uhonorowany główną nagrodą przez jury pod przewodnictwem Andrzeja Seweryna. Czy nie jest to wizja zbyt optymistyczna? Nie zabrakło w przeglądzie filmów, które bezwzględnie rozliczają się z panującym dzisiaj w Rosji systemem władzy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz