Kluby PiS i SP są za odrzuceniem projektu nowelizacji kodeksu wyborczego, który wprowadza zakaz agitacji wyborczej na terenie kościołów i w miejscach kultu religijnego innych związków wyznaniowych. Podczas środowej debaty w Sejmie za dalszymi pracami nad projektem autorstwa SLD opowiedziała się PO.
Rzecznik SLD Dariusz Joński, uzasadniając zgłoszenie projektu, powiedział, że powstał on pod wpływem sugestii wyborców Sojuszu, osób wierzących, które "mają dość polityki w kościołach", a także po to, aby "uwolnić polski Kościół od polityki". "W Polsce obowiązuje zasada rozdziału Kościoła od państwa. Niestety, wielokrotnie byliśmy świadkami tego, kiedy strona kościelna bezpośrednio angażowała się po stronie niektórych polityków, ale również partii politycznych. Takie działania miały miejsce również podczas kampanii wyborczych" - dowodził poseł Sojuszu.
Joński przekonywał, że agitacja prowadzona w kościołach, np. podczas wyborów samorządowych, może mieć decydujący wpływ na wynik wyborczy, bo tam liczy się każdy głos. Jego zdaniem wejście w życie proponowanych zmian wywoła pozytywne skutki społeczne i prawne. Jak podkreślił, zostaną bowiem wyeliminowane działania niektórych przedstawicieli Kościoła na rzecz konkretnych partii, czy kandydatów. "Tym samym doprowadzimy do zrealizowania zasad konstytucyjnych i kościelnych co do neutralności i autonomii Kościołów i innych związków wyznaniowych" - podkreślił rzecznik SLD.
Za skierowaniem projektu do dalszych prac w Sejmie opowiedział się Robert Kropiwnicki (PO), który określił go jako "interesującą propozycję". Jego zdaniem, są w tej sprawie jednak pewne wątpliwości. "Warto sprawdzić zgodność z konstytucją tego projektu, bo można rozważać, czy rzeczywiście ustawą można ograniczać prawa polityczne i uprawianie polityki w miejscach kultu. Jest to prawo każdego obywatela" - powiedział poseł Platformy. Jak dodał, należałoby sprawdzić też zgodność projektu z przepisami konkordatu.
Wnioski o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu złożyły kluby: PiS i Solidarnej Polski. "Ten pomysł to tylko i wyłącznie zagrywka PR-owska, ukłon do własnego elektoratu" - oceniła Małgorzata Sadurska (PiS). Według niej, projekt SLD jest "sprzeczny z polskim porządkiem prawnym, przede wszystkim z konstytucją oraz godzi w postanowienia konkordatu". "Propozycja ta ewidentnie narusza zasadę autonomii Kościoła katolickiego i innych związków wyznaniowych - zasadę zagwarantowaną w konstytucji RP" - uznała posłanka PiS.
Zdaniem Beaty Kempy (SP) propozycja Sojuszu zbyt daleko ingeruje w zasadę wolności słowa. "Traktujemy to jako zamach na wolność słowa. Nie traktujmy wyborcy jako tego, który nie myśli. On wychodząc z kościoła, z urzędu, ze szkoły, z Sejmu, czy ze spotkania towarzyskiego, naprawdę sobie sam wyrobi pogląd na ten temat na kogo głosować. A może lepiej, jeśli usłyszy kilka argumentów, nawet jeśli one byłyby bardzo sprzeczne ze sobą" - przekonywała Kempa.
PSL ma zamiar dać swoim posłom wolną rękę w sprawie propozycji SLD. Występujący w imieniu klubu Stronnictwa Eugeniusz Kłopotek projekt jednak skrytykował. Zapowiedział, że poprze wnioski o odrzucenie go w pierwszym czytaniu, bo - jak ocenił - jest on "kompletnie skopany". "Jest to propozycja zła, bo gdybyśmy teoretycznie przyjęli taki zapis, to tak naprawdę otwieramy pole do kompletnego rozjazdu w tym zakresie, co może być agitacją wyborczą, co nią nie może być i gdzie ją można uprawiać" - uważa Kłopotek.
W imieniu klubu Twojego Ruchu wystąpić miał jego rzecznik Andrzej Rozenek, jednak nie był obecny w sali. Głos zabrał później podczas zadawania pytań. Apelował do SLD, by "nie wtrącał się" w sprawy Kościoła. "Jak słucham towarzyszy katolików z SLD, to rozumiem, że ich strasznie boli to, że w Kościele jest polityka. Towarzysze-katolicy z SLD, jest na to jedna rada: musicie swój Kościół zmieniać od środka, nie metodami państwowymi, bo mamy art. 25 konstytucji, który mówi o autonomii państwa i Kościoła, tylko wewnętrznymi metodami waszego Kościoła. Dlaczego chcecie mieszać te dwa porządki? My walczymy o świeckość państwa, o to, żeby Kościół się nie wtrącał w to co państwowe, więc dlaczego chcecie, żeby państwo się wtrącało w to, co kościelne?" - pytał Rozenek.
Kodeks wyborczy w obecnym kształcie (art. 108) zabrania prowadzenia agitacji wyborczej m.in. na terenie urzędów administracji rządowej i samorządowej, sądów, jednostek wojskowych, a także zakładów pracy, jeśli w swym sposobie i formie zakłóca ona normalne funkcjonowanie tych zakładów. SLD chce do art. 108 dodać punkt, zgodnie z którym agitacja byłaby niedopuszczalna też "na terenie kościołów i miejscach kultu religijnego innych związków wyznaniowych". Za złamanie zakazu prowadzenia tam agitacji groziłaby grzywna, identyczna jak w przypadku pozostałych miejsc, o których mówi Kodeks wyborczy.
Głosowanie nad wnioskami o odrzucenie w piątek.