,,Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść; ujarzmiłeś mnie i przemogłeś” – to Słowo doskonale obrazuje moje życie. Z perspektywy czasu, zauważyłam, że to Jezus nigdy nie ustawał w szukaniu mnie.
Urodziłam się i wychowywałam w katolickiej rodzinie, jednak Jezus nigdy nie miał tu drzwi otwartych na oścież. Mama nauczyła mnie, że ,,trzeba się modlić”, ale było to bardziej przyzwyczajenie niż potrzeba serca. Jak czasem nie poszłam do kościoła w niedzielę, to nic wielkiego się nie stało. Przez ojca alkoholika nie doświadczyłam miłości ojcowskiej. W moim sercu powstała przez to pustka, którą trzeba było czymś wypełnić. Podobała mi się ciężka muzyka. Mocne brzmienie i wrzaski wokalistów były dla mnie ,,pomocą” w manifestacji całej agresji, która się we mnie wzbierała pod wpływem braku zrozumienia i miłości.
Była to błogosławiona wina, bo od tego wszystko się zaczęło. Jezus wykorzystał moje zamiłowanie do głośnej muzyki, aby do mnie dotrzeć. Szukając sobie nowego zespołu do słuchania, natknęłam się na rock chrześcijański. Muzyka podobała mi się, więc postanowiłam, że będę tego słuchać. Już wtedy Jezus zaczął przemieniać moje serce. Coraz więcej rozmyślałam o Bogu i chciałam (nie wiedzieć czemu) Go poznać. Zaczęłam nawet czytać Pismo Święte. Któregoś dnia moja przyjaciółka zaprosiła mnie na rekolekcje. Były to małe, szkolne rekolekcje, ale możliwość przebywania blisko Chrystusa bardzo mnie pociągała. Na koniec otrzymaliśmy ulotki o 3. Charyzmatycznych Dniach Młodych, odbywających się w Hermanówce. Nie czytałam tego, tylko od razu się zapisałam. Później zaczęły się dziać straszne rzeczy w moim życiu, bo zakochałam się bez wzajemności w chłopaku i trzy moje przyjaciółki odwróciły się ode mnie. Dodatkowo doszły kłopoty w szkole i w rodzinie. Odrzucenie przez wszystkich wydarzyło się w pierwszym dniu rekolekcji. Kończąc rozmowę z chłopakiem, złapałam za plecak i pobiegłam do autobusu cały czas płacząc. Łkałam całą drogę powtarzając sobie, że ludzie są do niczego i ich nienawidzę. (Na te rekolekcje bym nie pojechała, gdyby nie fakt, że je wcześniej opłaciłam).
Na pierwszej wieczornej konferencji Pan Bóg już zaczął mnie uzdrawiać. Przez kolejne dni cały czas mówił mi, jak bardzo mnie kocha. Ta opcja podobała mi się i podczas modlitwy o uzdrowienie krzyknęłam do Niego: Boże! Nie obchodzi mnie, że ludzie wokół mnie to słyszą! Ja chcę, byś był moim przyjacielem! Kocham Cię! Bóg bardzo się ucieszył z mojego oddania się. Zabrał mój katar i krwawienie z nosa (miałam je codziennie, od dwóch tygodni) i wlał prawdziwą radość i miłość do mego serca. Następnego dnia już z uśmiechem na twarzy i łzami szczęścia skakałam na Jego chwałę, kochając przy tym wszystkich ludzi, którzy byli obok mnie. Wybaczyłam moim bliskim, doświadczyłam Bożej miłości i otrzymałam charyzmaty.
Gdy wróciłam do domu, moja mama była zdziwiona tym, co jej opowiadałam, a czego doświadczyłam. Uznała, że jestem zupełnie innym człowiekiem, nowym człowiekiem. Pan Bóg nie poprzestał na mnie. Zaczął uzdrawiać moich bliskich. Pojawili się nowi przyjaciele, mnóstwo nowych znajomości (wcześniej miałam problem z samotnością). Moja mama również zapragnęła spotkania z Jezusem. Słuchając mnie podczas licznych ewangelizacji, których nie mogłam sobie odmówić (chciałam, aby cały świat usłyszał, jak wspaniały jest nasz Pan!) moja mama zaczęła bardziej ufać Bogu i również zapisała się na charyzmatyczne rekolekcje. Mój tata po 22 latach przestał całkowicie pić alkohol (nie za naszą namową, była to spontaniczna decyzja, którą podjął w wieczór zesłania Ducha Świętego. Ja wiem, że on sam nigdy by się nie zdecydował na taki krok, ale Jezus jest Panem rzeczy niemożliwych!).
Jezus nie przestaje mnie zadziwiać, codziennie doświadczam Jego wspaniałej mocy. ,,Dzień bez cudu – dzień stracony”. Całe moje nowe życie w Chrystusie stało się jednym wielkim świadectwem Jego działania. Wierzę, że Bóg jest w stanie zbawić całe miasto, jeżeli znajdzie w nim chociaż jednego sprawiedliwego. Jezus mnie złowił i zaczął rozlewać łaskę na całą moją rodzinę. Jest jeszcze wiele rzeczy, które muszą zostać uzdrowione, ale wiem, że dla mojego Pana to tylko kwestia czasu. Chwała Panu!