GN dobrze o Masłowskiej, źle o MSZ i KPRM

Oto, co redakcja „Gościa Niedzielnego” przygotowała dla czytelników najbliższego numeru tygodnika, który trafi do ich rąk we czwartek:

Opuszczony [Andrzej Grajewski]

- Prokuratorskie śledztwo wykazało, że instytucje państwowe, które miały pomóc prezydentowi Kaczyńskiemu przygotować jego wizytę w Katyniu, zawiodły na każdym etapie. Lech Kaczyński został opuszczony, jakby nie był prezydentem państwa, ale zawalidroga - pisze Andrzej Grajewski, który przestudiował akta prokuratorskiego śledztwa, dotyczącego organizacji tragicznie zakończonego lotu do Smoleńska.

Ich lektura - pisze dziennikarz - jest doświadczeniem przygnębiającym, odsłania bowiem wszystkie patologie polskiego życia politycznego ostatnich lat. Pokazuje, jak fatalna decyzja o rozdziale uroczystości w Katyniu doprowadziła do obniżenia warunków bezpieczeństwa Prezydenta RP, który traktowany był jako nieproszony gość nie tylko przez Rosjan, ale także przez znaczną część polskich struktur państwowych, a przede wszystkim przez urzędników Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Grajewski przedstawia szczegółowo organizację wizyty, wskazując jej błędy. Błędy, za które nikt nie odpowie, bo śledztwo w tej sprawie zostało przez prokuraturę umorzone.

Wyrok został wydany [Piotr Legutko]

- Dla większości mediów abp Józef Michalik już nie jest przewodniczącym Episkopatu Polski. Dziennikarze liczą na to, że Kościół szybko wykona wydany przez nich wyrok - pisze Piotr Legutko. Przypomina nieszczęśliwą wypowiedź arcybiskupa, od której sam autor niemal natychmiast się zdystansował. Jednak - jak podkreśla publicysta -  to już nie chodzi o jedną wypowiedź. Każde wystąpienie arcybiskupa jest śledzone i odpowiednio preparowane. „Ile trzeba złej woli, żeby wmawiać Kościołowi, który zna przykazania Boże, że pozwala na krzywdzenie dziecka, że pedofilia jest tolerowana. Nieprawda. To jest wielkie bluźniercze kłamstwo”. Tych słów, wygłoszonych (przez abp. Michalika) podczas homilii w sobotę, w Nienadowej Dolnej k. Przemyśla, w newsach nie znajdziemy - pisze Legutko i analizuje medialne przekazy dotyczące abp. Michalika w TVP1, TVP2, TVN i „Polityce”.

Dobry dotyk [Marcin Jakimowicz]

Podczas tropienia „złego dotyku” niechcąco wylaliśmy dziecko z kąpielą. Oczywiście dotykając jedynie brzegów wanienki, by nie naruszyć nietykalności cielesnej malucha. W absolutnie czystych ludzkich odruchach węszymy gesty potwora - pisze Marcin Jakimowicz i podkreśla, że dotyk jest potrzebny.

- Ileż razy w Biblii czytamy o tym, że Bóg leczył poprzez dotyk. „Jezus wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł: Chcę, bądź oczyszczony!”, „Dotknął ich oczu, mówiąc: Według wiary waszej niech wam się stanie!”, „Znieśli do Niego wszystkich chorych i prosili, żeby przynajmniej frędzli Jego płaszcza mogli się dotknąć; a wszyscy, którzy się Go dotknęli, zostali uzdrowieni”, „Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: Wstańcie, nie lękajcie się!”. Dziś miałby na karku grupę dziennikarzy przekrzykujących się: „Przepraszam bardzo, co to znaczy »zbliżył się«? - pisze Jakimowicz.

Remont generalny [Marcin Jakimowicz]

O Franciszku, za którym poszedł pięciotysięczny tłum, i o pastorze, który płakał na Mszy, z o. Lechem Dorobczyńskim OFM
rozmawia Marcin Jakimowicz. Oto fragment wywiadu:

Marcin Jakimowicz: Za Biedaczyną z Asyżu poszło… pięć tysięcy mężczyzn. To średnia frekwencja meczów na Ruchu Chorzów czy Widzewie Łódź. Jak on to robił?


O. Lech Dorobczyński: Franciszek odpowiedziałby, że nie zrobił nic. Na łożu śmierci powiedział braciom: „Zaczynajmy od nowa, bo do tej pory jeszcze nic nie zrobiliśmy”. On faktycznie był prezentem Boga danym tamtym czasom. Rządziły się one swoimi prawami, a Franciszek stanął wobec nich w opozycji. Ale nie takiej jak inni reformatorzy, którzy pragnęli żyć ewangelicznie, jednak na pewnym etapie mówili papieżowi „do widzenia”.

Uczciwe poszukiwania [Mariusz Majewski]

- Gdy w Polsce nasila się podział wokół tematów światopoglądowych, wyraźnie widać osoby, które nie chcą być dzielone na obozy. Do rzeczywistości starają się podchodzić uczciwie. Trudno jest im uwierzyć, ale poważnie traktują kwestię istnienia Boga. Jedną z takich osób jest pisarka Dorota Masłowska - pisze Mariusz Majewski.

- Skupiając się tylko na zewnętrznej szacie pierwszych powieści, dodając do tego niektóre wypowiedzi Masłowskiej, jak np. deklarację, że jest za wolnością także światopoglądową, w której jednocześnie da radę popierać „małżeństwa gejów” i chodzić do Kościoła, można rzeczywiście mieć wrażenie, że to typowa lewicująca artystka. Jest to jednak obraz niesprawiedliwy. Pisarka stawia na wolność. Czasami bywa w tym naiwna. Szuka jednak w świecie prawdy, dobra, piękna. Odczytuję to jako autentyczne poszukiwania, bo jest w nich konsekwentna - zauważa publicysta.

Pan Jezus miał takiego dzidziusia [Barbara Gruszka-Zych]

Mamie Jasia Wojnara lekarze powiedzieli, że synek po tylu atakach padaczki „prawie nie ma mózgu”. Ale kiedy na przywitanie dotykam jego rączki, unosi główkę, otwiera oczy i widzę, że uśmiecha się jak normalne dziecko – pisze w swym reportażu Barbara Gruszka-Zych.

« 1 »

jdud