Twój Ruch – czyli nic

Janusz Palikot doszedł do ściany postpolityki. Jego „nowa” inicjatywa zupełnie nic nie znaczy.

Od kilku dni media ekscytowały się tym, że Janusz Palikot przedstawi nową nazwę swojego ugrupowania. I w końcu się stało – „Ruch Palikota” zmienił się w „Twój! Ruch”. To nazwa bardzo odpowiednia dla współczesnej polityki. Nie niesie za sobą nic i nic nie znaczy.

Choć partie polityczne mają liczne wady, jednak w państwie demokratycznym są czymś naturalnym. Grupują ludzi o podobnych poglądach i interesach, mają to do siebie, że antagonizują. Ich nazwy tradycyjnie wskazywały na katalog wartości, jakimi się kierują. Abstrahując od praktyki codziennego działania, najbardziej znaczące są nazwy (jeśli chodzi o partie parlamentarne) Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Prawo i Sprawiedliwość brzmi już bardziej enigmatycznie, choć trzeba pamiętać, że gdy powstawało, jej głównymi hasłami były zmiany w prawie karnym i odnowienie zaufania do wymiaru sprawiedliwości. Niebezpieczną tendencję rozpoczęła Platforma Obywatelska, pierwsza partia w III RP, która chciała zagarnąć pod siebie „wszystkich”. Z drugiej strony jej fundament ideowy – dziś zupełnie ignorowany – był konkretny, a „obywatelskość” często stanowiła odwołanie do próby budowania etosu mieszczańskiego. Także nazwa Solidarnej Polski wskazuje na chęć podtrzymania socjalnych elementów dotychczasowego programu PiS.

„Twój Ruch”  już swoją nazwą oświadcza, że nie reprezentuje żadnego spójnego katalogu wartości. – To ma być ruch twój, i twój i twój – grzmiał podczas konwencji stronnictwa Janusz Palikom. „Twój Ruch” można więc wypełnić dowolną treścią, tak samo, jak dowolną treścią można wypełnić autokreację o nazwie „Janusz Palikot”. Katolicko-konserwatywny przedsiębiorca może po rzuceniu żony i dzieci dla asystentki reżysera teatru eksperymentalnego przemienić się w happenera i przywdziać maskę antyklerykała. Dalej może być zarówno obrona zwierząt futerkowych jak i obrona polskości przed spiskiem iluminatów.

„Twój Ruch” nie zapewni nowej jakości w polityce, nawet jeśli uzupełni go parę nowych twarzy, o czym zapewnia Palikot. Akurat twarzy w polityce mamy w bród – uśmiechających się z plakatów i wypowiadających mniej lub bardziej bezsensowne stwierdzenia w telewizyjnych „setkach”. Hołubiących swoich liderów i mieszających z błotem konkurencję. Mających przyciągnąć do urn tzw. elektorat i mających jedną cechę wspólną: niezdolne do merytorycznej pracy. Zamiast twarzy potrzeba mózgów, zdolnych tworzyć nowe koncepcje i wcielać je w życie.
 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Stefan Sękowski