Dostali tylko pół godziny na spakowanie się. W popłochu chwytali za rzeczy, które uznali za najważniejsze. Zdarzało się, że ktoś zapomniał dokumentów albo pieniędzy. Kiedy po nie wracał, Niemcy rozstrzeliwali na miejscu.
Benedykt Wietrzykowski urodził się na początku 1939 r. Jego rodzice, Gertruda i Konrad, poznali się w Gdyni, do której przybyli z różnych stron Polski. Po ślubie bracia panny młodej pomogli nowożeńcom – pożyczyli pieniądze na wynajem lokalu, w którym niebawem powstał sklep kolonialny. – Można tam było kupić szwarc, mydło i powidło, czyli wszystkiego po troszku – opowiada pan Benedykt. Interes szedł dobrze. Idylla zakończyła się wraz z wybuchem II wojny światowej...
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jan Hlebowicz