Osobliwa definicja demokracji wg posła PO: Jeśli nie mówisz tak jak my, to lepiej się zamknij.
24.09.2013 12:22 GOSC.PL
Obiecałem sobie swego czasu, że nie będę pisał o pieniaczach politycznych. W moim osobistym rankingu (który zawiera nazwiska parlamentarzystów z każdej partii) poseł Stefan Niesiołowski jest w ścisłej czołówce. Dziś jednak zrobię wyjątek, bo kolejna „złota myśl” byłego wicemarszałka zasługuje na nagrodę specjalną. Pozwala też stworzyć niezwykle interesującą definicje demokracji wg posła PO.
Wypowiedź w programie „Jeden na Jeden” dotyczyła pomysłu szefa PAN, prof. Michała Kleibera, aby zorganizować debatę ekspertów komisji Laska z ekspertami Macierewicza. Niesiołowski zażądał dymisji prof. Kleibera i stwierdził, że szef Polskiej Akademii Nauk nie ma prawa wypowiadać się na temat katastrofy smoleńskiej bo „popiera brednie Macierewicza”.
Akurat Kleiber stanowiska komisji Macierewicza nie popiera, uważa jednak, że taka wspólna debata może pomóc w przekonaniu tych Polaków, którzy wierzą w zamach do raportu komisji Laska. Niesiołowski jednak swoje wie i demokracji osobliwie rozumianej broni zażarcie.
Przy okazji obrywa się również dziennikarzom, którzy informują (sic!) o pomyśle Kleibera. Zdaniem posła PO w ten sposób media „kopią grób demokracji”.
Szkoda, że Niesiołowski sabotuje debatę. Ja na przykład, podobnie jak wielu Polaków nie znam się na lotnictwie i chętnie posłuchałbym konfrontacji obu zespołów eksperckich. Być może komisja Macierewicza przekonałaby mnie do swoich racji. A być może stwierdziłbym, że faktycznie poseł Macierewicz bredzi. Jeśli tak jest, to debata raz na zawsze pokazałaby całej Polsce, że raport Macierewicza to stek bzdur. Ale poseł Niesiołowski (przy okazji także pewna wpływowa, codzienna gazeta) nie chcą do tego dopuścić.
Zatem czas na podsumowanie, którym niech będzie zwięzła, acz bogata definicja demokracji według posła PO Stefana Niesiołowskiego:
Demokracja to ustrój społeczno polityczny, w którym prawo do głosu przysługuje obywatelom reprezentującym poglądy partii rządzącej, a zdanie odmienne nie może być publicznie prezentowane. W demokracji pluralizm jest surowo zakazany, a debata między naukowcami jako sposób poszukiwania prawdy jest dopuszczalna o tyle, o ile wszyscy jej uczestnicy reprezentują to samo – rządowe stanowisko. Celem mediów jest nie-informowanie i nie-dopuszczanie do publicznej debaty, w której którykolwiek z uczestników mógłby mieć zdanie odmienne od partii rządzącej.
Tak słucham, słucham i myślę, że to nawet nie najgorzej się składa, że Niesiołowski jest posłem. Dzięki temu jego złote myśli staja się publicznie znane. Mógłby przecież wykładać politologię i kształtować w ten sposób przyszłe elity… Swoją drogą powinien mu za to przysługiwać jakiś honorowy tytuł. Na przykład Defensor democratiae!
Wojciech Teister