Oficjalnie instytucje europejskie nie wtrącają się do spraw rodziny. Wystarczy im, że kontrolują wszystko, czym rodzina żyje.
W Unii Europejskiej nie ma jednej polityki rodzinnej. Takich polityk jest… 28, czyli tyle, ile państw członkowskich. Kwestie edukacji i wychowania pozostawiono w ich gestii, by uniknąć konfliktów. Wiadomo bowiem, że co kraj, to obyczaj, więc stosunek do rodziny jest bardzo różny. A i wewnątrz poszczególnych krajów temat wzbudza dziś ogromne napięcia społeczne. Dystans instytucji europejskich wobec rodziny posunięty jest w tej sytuacji tak daleko, że „Karta praw podstawowych UE” w ogóle nie zawiera jej definicji, tam zaś, gdzie o rodzinie jest mowa, nie pojawiają się takie terminy jak „mężczyzna” i „kobieta”, „ojciec” i „matka”. Czy jest to delikatność, czy raczej celowa dekonstrukcja? Szacunek dla różnych tradycji czy promowanie jednej ideologii?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.