Pan Jeremi, lat prawie 80. Całe życie pracował naukowo na politechnice, wyuczył pokolenia inżynierów.
Wychował dobrze dwoje dzieci. Dobry mąż, szanowany obywatel. Skromny, kulturalny. Za darmo okoliczne dzieci uczył matematyki i fizyki. Teraz, niestety, dopadła do starość. Kolejny tydzień leży w szpitalu. I prawie wcale się nie żali. Jak jest starość – to jest i cierpienie. Raz coś tam bąknął, więc od salowej usłyszał: „Ty se dziadku, grzecznie leż”… – Dziadek, nie zjadłeś kleiku znowu! – Dziadek, ty mi nie śpij w dzień, przecież mówiłam, że nie wolno! – pobłażliwie upomina uśmiechnięta pielęgniarka i jowialnie klepie pana Jeremiego po głowie. Rytmicznie klepie, żeby oporny pacjent wbił sobie do łysiny jej zalecenia. Zabiegi pielęgnacyjne. Mycie i zmienianie pieluch. Żona już sama pomóc mężowi nie może: zbyt ciężko go podnosić.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agata Puścikowska