Co pozostało po arabskiej wiośnie?

Nie należy się łudzić, że Bliski Wschód stanie się z rządami takimi jak w Europie. Trzeba założyć, że proces demokratycznych przemian na Bliskim Wschodzie będzie trwać kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat – mówi w rozmowie z „Polska Zbrojna”, prof. Janusz Danecki.

Orientalista z UW wyjaśnia na początku dlaczego religia ma ogromny wpływ na życie codzienne w krajach arabskich. „Nie istnieje taka kategoria ludzi jak ateiści. W świecie muzułmańskim religia przenika całe życie społeczne i polityczne. Prawo islamu reguluje nie tylko kwestie kultu, lecz także zasady handlu, prowadzenia polityki czy spożywania posiłków. Islam był i jest siłą państwowotwórczą”.

Opisując sytuację w Egipcie wskazuje iż „w Egipcie nie można było tworzyć partii jawnie religijnych, ale istniały ugrupowania mające bliskie powiązania z pewnymi nurtami w islamie”. Zwraca uwagę, że „wielu Egipcjan było niezadowolonych z rządów Bractwa Muzułmańskiego. Mursi natomiast wygrał wybory prezydenckie przewagą zaledwie dwóch procent głosów, ponieważ egipskie społeczeństwo natychmiast po obaleniu prezydenta Husniego Mubaraka się podzieliło, a głównym powodem było właśnie wejście Braci Muzułmanów do polityki. Gdyby pozostali oni z boku, nie byłoby dzisiejszej polaryzacji, która pogłębiła się po interwencji armii. Dlatego Egipt czeka dłuższy okres niepokojów”.

Mało prawdopodobnym wydaje się w opinii naukowca scenariusz, iż Egipt mógłby pogrążyć się w wojnie domowej, podobnie jak Syria. „Do jego zrealizowania mogłoby dojść, gdyby znaleźli się chętni na dostarczanie broni i funduszy islamistom, a tych nie ma. Za to możliwe są różne rodzaje nieposłuszeństwa obywatelskiego, czyli podobne działania jak w Polsce w latach osiemdziesiątych XX wieku”.

Nie ulega wątpliwości natomiast, że sytuacja w Egipcie ma wpływ na pozostałe państwa Afryki Północnej oraz kraje arabskie. Prof. Danecki podaje tu jako przykład Tunezję, „gdzie ośmielona akcją armii egipskiej opozycja świecka podjęła próbę obalenia rządu, któremu przewodzą islamiści”. Specyfiką Tunezji na tle państw arabskich są silne wpływy zachodnie oraz „mocno zakorzeniona tradycja republikańska, państwa bez religii, a więc i bez islamu”.

Prof. Danecki wskazuje, że obecnie w kraju tym następuje „kontrreakcja religijna, która jak sądzę potrwa jedną kadencję parlamentarną. W Tunezji nie przewiduję wielkich wstrząsów, ale problemy, zwłaszcza społeczne, będą tam na pewno”.

Za „zupełnie odmienny przypadek” pracownik naukowy UW uważa Syrię. ”Tamtejsza opozycja (…) otrzymała silne wsparcie zewnętrzne od państw zachodnich i arabskich, takich jak chociażby Katar. Dostawy broni, przekazy pieniężne, między innymi na opłacenie najemników, stały się paliwem, które roznieciło pożogę”.

W ocenie eksperta „po ponad dwóch latach konfliktu widać, że (…) syryjska wojna domowa nie może się zakończyć bez porozumienia sił zewnętrznych – wielkich mocarstw, ale i Iranu”.

W dalszej części rozmowy przybliża aktualną sytuację w Bahrajnie, Iranie, Iraku, Afganistanie, Turcji.

Zwraca przy tym uwagę, że w wyniku przemian i ruchów rewolucyjnych w krajach islamu, uwidaczniają się zmiany obyczajowe.„Niestety, nastąpiła europeizacja moralności. Kiedyś w społeczeństwach muzułmańskich kobieta była nietykalna, a dziś 97 procent Egipcjanek narzeka na molestowanie. Negatywnym zjawiskiem jest także wzrost przestępczości”.

Całość rozmowy na portalu polska-zbrojna.pl.: Anarchia czy dyktatura z profesorem Januszem Daneckim rozmawiają Małgorzata Schwarzgruber i Tadeusz Wróbel.

« 1 »

kab /polska-zbrojna.pl