„Laickość jest najwyższą wartością i gwarantem wolności sumienia obywateli” – to art. 3 Karty laickości, która obowiązuje od tygodnia we francuskich szkołach. Od kołyski potomkowie Napoleona będą uczyć się wyznawać Republikę. Bez Boga, bez zasad.
Charte de la laïcité to zaledwie 15 artykułów. Każdy francuski uczeń będzie musiał znać je na pamięć. Dokument wypierze dziecięce mózgi z moralnych zasad. I zadziała jak szczepionka na wszelkie przejawy religii. Bo wyznanie to według Charte choroba, która wprowadza zamęt w społeczeństwie. „Nic nie może stawiać się ponad, nawet religijna przynależność, ani mieć większej wartości niż reguły, które rządzą szkołą we Republice Francuskiej” – czytamy w art. 13. Karty. A w siódmym: „To laickość jest gwarantem wolności su- mienia i zapewnia dostęp do wspólnej kultury”. Niektóre pun- kty Karty zaprzeczają sobie nawzajem. Zapis o tym, że „noszenie jakichkolwiek oznak i symboli religijnych przez uczniów jest surowo zabronione” stoi w sprzeczności z zasadą „równości” i „wolności”. Podobnie jak zapisy skierowane do nauczycieli: „Szkolny personel ma ścisły obowiązek zachowania neutralności”, „musi wpoić uczniom sens i wartość laickości”. Najbardziej kuriozalnym zapisem Karty jest to, że „laïcité pozwala na wyrażanie wolności przekonań”. Dokument trafił już do 8 tys. szkół we Francji. Jego pierwszą kopię uroczyście zawiesił sam minister edukacji Vincent Peillon, w obecności dyrektorów Obserwatorium Laickości i powołanych przez ministerstwo placówek walczących z rasizmem w Liceum im. Samuela Becketta w podparyskim Créteil.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Joanna Bątkiewicz-Brożek