Straciłam bardzo bliską przyjaciółkę i jej synka

W roku wiary, kiedy systematycznie czytam w „Gościu” świadectwa innych czytelników, chciałam podzielić się moimi przemyśleniami o wartości wiary. Człowiek nie zdaje sobie sprawy jak dobrze, że mamy Chrystusa i jego Matkę. Pan Jezus to mój najlepszy przyjaciel, któremu ufam i wiem, że mnie nigdy nie opuści.

Wychowałam się w rodzinie katolickiej. Jako dziecko należałam do Wspólnoty Dzieci Maryi, a później oazy. Uważam, że właśnie w tym okresie bardzo zbliżyłam się do Boga. Moja mama to cudowna osoba, jednak tata to alkoholik.

Założyłam własną rodzinę, mam cudowne dziecko. Dwa lata temu przeżyłam straszną tragedię. Straciłam moją bardzo bliską przyjaciółkę oraz jej wspaniałego synka. Był to bardzo ciężki dla mnie czas. Przeżyłam chwilę zwątpienia w Pana Boga. Pytałam, dlaczego oni musieli zginąć...? Gdzie Ty byłeś, Boże...? Dlaczego do tego dopuściłeś? Buntowałam się, gdy miałam iść do kościoła na Mszę świętą (jednak nigdy nie opuściłam żadnej mszy niedzielnej).

W czasie nabożeństwa różańcowego ksiądz czytał piękne rozważania na temat śmierci i wtedy przyszło olśnienie: przecież to nie wina Pana Boga, że oni zginęli. Pan Jezus też umarł na krzyżu za nasze winy, również za moje. Choć minęło parę lat, to nigdy nie zapomnę Grażyny i jej cudownego synka Piotrusia. Wiem, że oni czuwają nade mną z nieba, a ja modlę się za nimi tu na ziemi i choć nadal jest mi bardzo ciężko bez nich żyć, to mam nadzieję, że spotkam się tam z nimi.

Czasami człowiek traci wiarę, sens życia jednak Pan Jezus nigdy nas nie opuści. Trwajmy mocni w wierze!

« 1 »
TAGI: