Wieluń zbombardowano, by przetestować sprzęt

Atak bombowy na Wieluń 1 września 1939 r. przeprowadzono, by przetestować sprzęt wojskowy i zastraszyć ludność - twierdzą historycy. Na miasto spadło w sumie 380 bomb. W wyniku nalotów zginęło ponad 1200 osób, a centrum Wielunia zniszczone zostało w 90 proc.

Liczący przed wojną ok. 16 tys. mieszkańców Wieluń, oddalony wtedy od granicy niemieckiej o 21 km, 1 września 1939 roku został zaatakowany przez jednostki Luftwaffe podlegające dowódcy lotnictwa do zadań specjalnych gen. Wolframowi von Richthofenowi. Wśród nich był m.in. I dywizjon 76. pułku bombowców nurkujących, pod dowództwem kapitana Waltera Siegela. W jego składzie byli lotnicy z Legionu Kondor, którzy zbombardowali wcześniej, w 1937 r., Guernikę.

W chwili niemieckiego ataku w mieście nie stacjonowały jednostki Wojska Polskiego, nie było tam też stanowisk obrony przeciwlotniczej. Zdaniem niemieckiego historyka specjalizującego się w historii III Rzeszy i II wojny światowej dr Jochena Boehlera z Uniwersytetu w Jenie, który powołuje się też na innego niemieckiego badacza Hansa Volkmanna, wiele wskazuje na to, że atak ten Luftwaffe potraktowała jako okazję do przetestowania w warunkach bojowych samolotów i broni, którą wcześniej Legion Kondor miał okazję sprawdzić tylko w Hiszpanii.

Dr Boehler powiedział w rozmowie z PAP, że pojawiła się teza, iż lotnictwo niemieckie miało wtedy zbombardować brygadę polskiej kawalerii stacjonującą w pobliżu Wielunia, ale doszło do pomyłki. Jego zdaniem jest ona nieprawdziwa. Niemcy od początku mieli atakować miasto, dlatego bomby spadły na jego centrum, w tym szpital i kościół.

Ogółem na Wieluń spadło 380 bomb o łącznej wadze 46 ton. Pierwsze z nich trafiły właśnie w Szpital Wszystkich Świętych. Zginęły w nim 32 osoby - pacjenci i personel. Były to pierwsze ofiary niemieckich nalotów podczas II wojny światowej. Kolejnym celem był wieluński kościół parafialny pw. św. Michała Archanioła, zbudowany na początku XIV w.

W sumie w wyniku ataku niemieckiego lotnictwa na Wieluń, który trwał do godziny 14, zginęło ponad 1200 osób. Niektóre źródła podają nawet liczbę 2000 ofiar śmiertelnych. Bomby zrzucone na Wieluń przez "sztukasy" (Junkersy Ju 87) zniszczyły miasto w 75 proc. Straty w samym centrum sięgały 90 proc.

Historyk z Uniwersytetu Opolskiego dr Marek Białokur w rozmowie z PAP powiedział też, że Niemcy atakując bezbronny Wieluń mogli też mieć cel psychologiczny - wywołać psychozę, przerazić ludność, ale i wojsko. "Poza tym Wieluń leżał w pobliżu granicy i miejsc z których samoloty mogły sprawnie wystartować, a w razie ewentualnej obrony szybko wrócić na terytorium swojego państwa" - mówił historyk z UO.

Zdaniem dr Boehlera teza o chęci zastraszenia ludności może być prawdziwa tym bardziej, że "sztukasy" miały zamontowane specjalne syreny, których dźwięk dodatkowo przerażał atakowaną ludność. Niezmilitaryzowany Wieluń również z gospodarczego punktu widzenia nie stanowił ważnego celu. Nie było w nim zakładów przemysłowych, przez miasto nie przebiegały ważne linie komunikacyjne.

Zdaniem naczelnika Instytutu Pamięci Narodowej w Opolu prof. Krzysztofa Kawalca ewidentnym celem tego ataku, który szef opolskiego IPN nazwał "aktem piractwa" i terroryzmu, była ludność cywilna. "Zapowiadał on bezwzględność tej wojny i był pierwszym, wyraźnym i przerażającym sygnałem, że będzie to wojna skierowana również przeciwko ludności cywilnej, nie tylko wojsku" - dodał historyk.

Wśród badaczy nie ma jednomyślności co do tego, czy II wojna światowa zaczęła się od ataku na Westerplatte czy właśnie na Wieluń. Według ustaleń części historyków pierwsze bomby II wojny zniszczyły miasteczko będące obecnie w woj. łódzkim. Miało do tego dojść o godz. 4.40, a więc kilka minut wcześniej niż na Westerplatte. Jednak dr Grzegorz Bębnik z katowickiego oddziału IPN w opublikowanym w 2008 r. w dwumiesięczniku "Arcana" artykule stwierdził, że bombardowanie Wielunia rozpoczęło się godzinę później, czyli o 5.40. Według niego różnica wynika z błędnego przyjęcia, że w Niemczech obowiązywał tzw. czas letni, z godziną przesuniętą do przodu w stosunku do stosowanego w Polsce czasu środkowoeuropejskiego.

 

« 1 »