Turcja zaapelowała w piątek do Rady Bezpieczeństwa ONZ o podjęcie "konkretnych działań" po śmiercionośnym ataku w Syrii, w którym, jak wiele na to wskazuje, użyto broni chemicznej. Opozycja oskarża o atak na przedmieściach Damaszku siły rządowe. Te zaprzeczają.
"Nie pozostało nic do powiedzenia w kwestii tego, co dzieje się w Syrii, nadeszła pora na konkretne działania" - powiedział w piątek dziennikarzom w Stambule prezydent Turcji Abdullah Gul.
"Cena bagatelizowania tych zdarzeń i zwlekania poprzez stosowanie dyplomatycznych sztuczek i zabiegów w RB ONZ będzie bardzo wysoka" - powiedział turecki prezydent.
Syryjska opozycja oskarżyła w środę siły Asada o użycie na przedmieściach Damaszku gazu bojowego i spowodowanie śmierci od kilkuset do 1300 osób. Reżim stanowczo zaprzecza oskarżeniom.
ONZ nasilił żądania zapewnienia dostępu do terenu, gdzie miało dojść do gazowego ataku. Związani z opozycją syryjską działacze oświadczyli, że podjęli strania, by próbki pobrane od ofiar ataku gazowego na przedmieściach Damaszku przekazać zakwaterowanym w hotelu w Damaszku inspektorom ONZ od broni chemicznej.
W przeddzień szef tureckiej dyplomacji Ahmet Davutoglu powiedział w Berlinie, że w Syrii przekroczono już wszelkie granice. Skrytykował bezczynność świata po oskarżeniu przez syryjską opozycję władz w Damaszku o atak z użyciem broni chemicznej.