W związku z utrzymującą się falą zamieszek w Egipcie ministrowie spraw zagranicznych Unii Europejskiej planują jeszcze w tym tygodniu szczyt kryzysowy w Brukseli. Rządy krajów europejskich potępiają zwłaszcza przemoc w stosunku do mniejszości chrześcijańskiej.
Rzecznik rządu Niemiec, Steffen Seibert oświadczył w poniedziałek, że jego rząd chce na nowo ukształtować swoją współpracę z Egiptem. Ważnym kryterium będzie tu traktowanie mniejszości religijnych. Według rzecznika, w chwili obecnej dyskutowana jest zarówno pomoc na rzecz rozwoju, jak i pomoc militarna dla Egiptu. Wstrzymane są już wszelkie dostawy broni dla tego kraju. Tę ostatnią informację niemieckie Towarzystwo ds. Zagrożonych Narodów określiło jako „bardzo spóźnioną” i zaapelowało do zrewidowania polityki zbrojeniowej. Niemiecki minister ds. rozwoju, Dirk Niebel, w wywiadzie radiowym powiedział, że jego resort koncentruje się na „środkach pomocy dla ludności Egiptu”. Natomiast żadne pieniądze nie zostaną już w tym roku przekazane władzom państwowym. Z kolei niemieckie ministerstwo spraw wewnętrznych poinformowało, że nie przewiduje specjalnych przepisów azylanckich dla prześladowanych chrześcijan egipskich.
Tymczasem w Egipcie utrzymują się niepokoje. W poniedziałek rano w zamachu dokonanym najprawdopodobniej przez islamistów zginęło co najmniej 24 policjantów. Uzbrojeni osobnicy zatrzymali w pobliżu granicznego miasta Rafah dwa policyjne minibusy i rozstrzelali ich pasażerów. Ze względu na napiętą sytuację policja nakazała zamknięcie zabytkowego klasztoru św. Katarzyny na Synaju. Rzecznik policji potwierdził w rozmowie z niemiecką agencją katolicką KNA, że klasztoru, znajdującego się na liście światowego dziedzictwa UNESCO, nie będzie można zwiedzać aż do odwołania.
Sytuacja mniejszości chrześcijańskiej jest dramatycznie napięta, powiedział w rozmowie z niemieckim „domradio” w Kolonii Volker Kauder, szef frakcji unii chrześcijańskiej w Bundestagu. Jego zdaniem, chrześcijanie są celem zamachowców między innymi dlatego, że dość wyraźnie pokazali, iż ich zdaniem odsunięcie od władzy prezydenta Mohammeda Mursiego było właściwe. Stojące za Mursim Bractwo Muzułmańskie zwiększyło szykany wobec chrześcijan, gdyż zamierzało przekształcić Egipt w republikę muzułmańską.
Według obrońców praw człowieka, mimo ostatniej fali aresztowań członków Bractw Muzułmańskiego, w dalszym ciągu odgrywają oni kluczową rolę. Nie ustaje fala dokonywanych przez nich zniszczeń obiektów chrześcijańskich. Międzynarodowe Towarzystwo Praw Człowieka twierdzi, że radykalni muzułmanie zniszczyli dotychczas 56 kościołów. Podczas spotkania w Berlinie członkowie Rady Amnesty International (450 delegatów z 80 krajów) ostrzegli jednak przed pospieszną oceną zwracając uwagę, że zniszczeń dokonują niewątpliwie członkowie Bractwa Muzułmańskiego, ale także demonstranci, a prawa człowieka łamie czasem także wojsko i policja.
Laureat literackiej Nagrody Nobla, Orhan Pamuk zarzucił Zachodowi zdradę jego własnych wartości w Egipcie. Na łamach niemieckiego dziennika „Süddeutsche Zeitung” skrytykował, że cały świat odwracał wzrok, gdy na początku lipca br. wojsko odsunęło od władzy demokratycznie wybranego prezydenta Mursiego. „Albo istnieje coś takiego, jak wartości zachodnie, takie jak ideały demokracji, wolność myśli itp., albo nie istnieje, bo co pewien czas jest zależne od kalkulacji politycznych czy ekonomicznych” - stwierdził Pamuk.
Natomiast koptyjskokatolicki patriarcha Aleksandrii, Ibrahim Isaac podkreślił, że Kościół „świadomie i z własnej woli wspiera wszystkie instytucje państwowe w kraju”. Dotyczy to także policji i wojska, którzy „w niebezpieczeństwie i z wielkim trudem bronią naszej ojczyzny”. Jednocześnie przewodniczący Rady Katolickich Patriarchów i Biskupów Egiptu podziękował 19 sierpnia wszystkim zagranicznym rządom i przedstawicielom mediów za to, że rozsądnie i obiektywnie analizują wydarzenia w Egipcie i podkreślił, że „mieszanie się” w wewnętrzne sprawy polityczne tego kraju nie jest właściwą drogą.