Zaczęło się od domu przerobionego na kaplicę. Dziś parafia ma cztery punkty sakralne, wokół których skupia się życie religijne wiernych.
Faryny to miejscowość położona na pograniczu mazursko- -kurpiowskim. Po przyjeździe na te tereny baptystów, w ostatnich dekadach XIX wieku, pojawiło się tu zjawisko dwuwyznaniowości w jednej rodzinie, tzn. chłopcy byli chrzczeni w kościele ewangelicko-augsburskim w Ro- zogach, córki zaś w kościele baptystów w Świętajnie. Baptyści dopuszczali bowiem kobiety do posługi lektorskiej i kantorskiej. W czasie wojny Niemcy utworzyli w wiosce podobóz jeniecki, w którym przebywali katoliccy jeńcy z Francji, Czech i Belgii. Wiele ryzykowali, uczestnicząc potajemnie we Mszach św. w Klonie. Po wojnie w Farynach i pobliskich miejscowościach osiedliła się napływająca ludność katolicka, zwłaszcza z ziemi kurpiowskiej. Aby dotrzeć na Eucharystię, musieli przejść 11 km do kościoła w Klonie lub 13 km do Myszyńca. Przez 10 lat taka sytuacja przyczyniła się do zniechęcenia i utraty więzi duszpasterskiej. Mimo to znaleźli się gorliwi, którzy postanowili utworzyć Społeczny Komitet Budowy Kaplicy w Farynach: Bolesław Szok, Franciszek Drężek, Józef Stachelek i Antoni Pliszka. Po wielu zabiegach 26 października 1957 r. poświęcono kaplicę, a ks. Jan Kipiel został duszpasterzem. Jego następcą był ks. Jan Suwała. W 1972 r. samodzielnym wikarym został ks. Józef Dziwik, którego 10 lat później, kiedy ustanowiono parafię pw. Matki Bożej Królowej Polski, mianowano jej proboszczem. – Kiedy tu przyjechałem, źródłem utrzymania były rolnictwo i praca w lasach. Dziś z rolnictwa żyje zaledwie 26 rodzin. Większość utrzymuje się z rent i emerytur, sezonowo dorabiając zbieraniem runa leśnego. Ubożenie powoduje migrację ludzi młodych. Na terenie parafii nie ma już żadnych zakładów, zlikwidowano również 6 działających tu wcześniej szkół – mówi ks. Dziwik. Podkreśla, że parafianie, mimo trudnej sytuacji materialnej, zawsze życzliwie go wspomagali. – Łatwo nie było i nie jest, ale żyć i pracować nie tylko można, ale i trzeba – dodaje proboszcz. Do parafii, oprócz kościółka w Farynach, należy kościół pw. Miłosierdzia Bożego w Długim Borku i kaplice w Kowaliku i Spalinach. Także każdej niedzieli i w święta proboszcz musi przejechać prawie 50 km, by w każdym miejscu odprawić Mszę św. W tym roku z dniem 31 sierpnia, po 41 latach posługi duszpasterskiej w Farynach, ks. Józef Dziwik odchodzi na emeryturę. Na pewno wspaniałą pamiątką po pracy w parafii jest kronika-pamiętnik, którą ks. Józef prowadzi bez przerwy od momentu rozpoczęcia pracy w tutejszej parafii.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Krzysztof Kozłowski