Ponad 60 razy od początku wakacji byli wzywani do wypadków w Tatrach ratownicy TOPR. W tym czasie w najwyższych polskich górach doszło do jednego śmiertelnego wypadku. W środę mija półmetek wakacyjnego wypoczynku.
Naczelnik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (TOPR) Jan Krzysztof ocenił, że tegoroczne wakacje w górach dotychczas przebiegały raczej spokojnie. Poza jednym śmiertelnym zdarzeniem i kilkoma groźnymi wypadkami w lipcu dominowały wypadki turystyczne zakończone urazami kończyn.
"W ostatnim czasie w Tatrach panowała stabilna pogoda sprzyjająca wędrowaniu po górach. Obserwujemy bardzo duży ruch w, jednak nadal sporo turystów nie jest przygotowanych do wypraw. Często w wysokich partiach Tatr spotykamy turystów bez odpowiedniego ekwipunku lub nawet bez górskiego obuwia" - powiedział PAP naczelnik TOPR. Dodał, że podczas całych ubiegłorocznych wakacji doszło do 161 wypadków. W 2011 r. ratownicy interweniowali 170 razy.
Do najbardziej tragicznego wypadku podczas tegorocznych wakacji w Tatrach doszło 21 lipca. Wówczas 52-letni turysta, schodząc z Przełęczy Zawrat, odpadł od skalnej ściany i spadł w przepaść w stronę Zmarzłego Stawu. Mężczyzna doznał obrażeń głowy i zmarł po przetransportowaniu do szpitala.
Skomplikowaną akcję przeprowadzili ratownicy TOPR 27 lipca. Wówczas w jaskini Nad Kotlinami pod tzw. Piętrową Studnią grotołaz spadł z wysokości ok. 4 metrów, chwilowo stracił przytomność i doznał obrażeń kręgosłupa. Ratownicy śmigłowcem przylecieli pod otwór jaskini i po półtoragodzinnej wyprawie pierwsza grupa toprowców dotarła do poszkodowanego. Pozostali przygotowali jaskinię do trudnego technicznie transportu poszkodowanego. Po wyciągnięciu grotołaza na powierzchnię, został on śmigłowcem przetransportowany do zakopiańskiego szpitala.
Do poważnego wypadku w Tatrach doszło również 28 lipca. Na Przełęczy Liliowe upadł z dużej wysokości paralotniarz. Ranny w stanie ciężkim został przetransportowany śmigłowcem do szpitala.
Warunki do uprawiania turystyki w górach są obecnie bardzo dobre. Na szlakach wiodących na Rysy i na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem można jednak spotkać jeszcze płaty starego, twardego śniegu.
Z szacunków Tatrzańskiego Parku Narodowego wynika, że w lipcu wchodziło tam nawet 18 tys. osób dziennie. Największy jest ruch na drodze do Morskiego Oka. Pod niektórymi szczytami tworzą się kolejki chętnych do wejścia. Tak jest np. pod Giewontem.