Wyrok francuskiego sądu skazujący studentów na mandat i rok więzienia za obronę rodziny, to absurd.
26.07.2013 14:12 GOSC.PL
Z niedowierzaniem przeczytałam dzisiejsze wydanie dziennika Le Figaro. Dwukrotnie ten sam tekst o dziewiętnastu skazanych za to tylko, że 26 maja w czasie Manifestacji dla wszystkich (Manif pour tous) w obronie rodziny nieśli transparent „Hollande do dymisji”.
Ależ tak, Hollande do dymisji, skoro promuje i narzuca tak niedorzeczne prawo jak adopcja dzieci przez homoseksualistów i zmienia istniejącą od zarania dziejów definicję rodziny, małżeństwa, gwałcąc tym samym prawa natury! Socjalistyczny prezydent do dymisji! Tego zresztą chce coraz większa część francuskiego społeczeństwa. Sondaże są bezlitosne w stosunku do Hollande’a.
I co? Prezydent będzie teraz tak wszystkich swoich przeciwników za kratki wsadzał?
Trudno uwierzyć, że piszę, co piszę. W demokratycznym kraju, w kolebce wolności, równości i braterstwa, sąd skazuje za pokojowe niesienie transparentu, za manifestację poglądów, a w zasadzie za sprzeciw wobec wynaturzeń. Jak inaczej nazwać homoseksualne „małżeństwo” i w dodatku przypisujące sobie prawo do wychowania dzieci?!
Słusznie napisał prawicowy dziennik: „Ten proces i wyrok to jakaś farsa”. Skazani byli przekonani, że to żart... Tymczasem prezydent pokazał swoją „siłę”. „Popatrzcie co was czeka, jak nadal będziecie tak protestować”. Próba zastraszenia?
Niedawno francuska policja przepraszała za „wykonywanie niedorzecznych rozkazów” na manifestantach, za aresztowania, niesłuszne, ale narzucone przez „siły wyższe w państwie”. Czy tym razem za tak absurdalny i wyraźnie podyktowany inną ręką wyrok ktoś będzie musiał przepraszać? Czy sąd będzie miał tyle odwagi co policja? Cokolwiek się stanie, wszystko to pokazuje słabość francuskiej władzy, wymiaru sprawiedliwości i absolutnego... zagubienia. Zagubienia także francuskiego prezydenta, który choć przywdział płaszcz dyktatora, to poza sobą i wyimaginowaną „wolnością” mniejszości, nie ma innych punktów odniesienia. Odniesienia do wartości wyższych, do Boga. Jest na to za słaby.
Przeczytaj też:
Joanna Bątkiewicz-Brożek