Absurdalny pomysł europarlamentarzystów może mieć fatalne skutki społeczne.
Od przyszłego roku produkt krajowy brutto zostanie zwiększony o szacowane dochody z prostytucji, sprzedaży narkotyków i przemytu. To nie prima aprilisowy żart, ale efekt rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady Europy z 21 maja, które wejdzie w życie jesienią przyszłego roku.
Absurdalne działanie ma jeden cel: poprawę relacji długu publicznego do PKB. W przypadku Polski mówimy o kwocie szacowanej na 16 mld zł.
Ekonomiści jednak nie pozostawiają na rozporządzeniu suchej nitki:
-– Działalność niezgodną z prawem powinno się raczej odejmować od PKB. Jest szkodliwa i pogarsza jakość życia – twierdzi prof. Elżbieta Mączyńska z SGH.
O nowych regulacjach krytycznie wypowiada się też prof. Ryszard Bugaj z Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN: – Będą one sprzyjać manipulacjom, szczególnie tam, gdzie statystyka nie jest pod porządnym nadzorem. Nielegalną działalność trudno oszacować – podkreśla. – Jest takie skojarzenie: wyższy PKB to wyższy dobrobyt. Czy wobec tego można uznać, że dobrobyt rośnie, gdy rozwija się prostytucja? – pyta prof. Bugaj.
wt /dziennik.pl