Najpierw atakowano kurię, bo nie reaguje w mediach ws. ks. Lemańskiego. Teraz atakuje się dlatego, że reaguje.
22.07.2013 12:13 GOSC.PL
Ciekawe rzeczy może zauważyć wnikliwy obserwator w ostatnim czasie. Przy okazji afery z ks. Lemańskim. Ale nie o byłym proboszczu będzie ten felieton, a o "kreatywnym" stwarzaniu faktów, które faktami nie są. Ale skutecznie oczerniają wizerunek Kościoła.
Gdy skonfliktowany ze swoim biskupem były proboszcz z Jasienicy robił tournee po mediach (i to takie tournee, jakiego pozazdrościć mógłby mu sam premier), kuria ostrożnie milczała. Zaatakowano więc abp Hosera i jego kurialistów, oskarżając o ignorowanie sprawy, o brak medialnej reakcji, o unikanie odpowiedzi na zarzuty ks. Lemańskiego.
Gdy w niedzielę wieczorem kuria opublikowała komunikat, w którym przedstawiono przebieg konfliktu i konkretne fakty (cytowano dokumenty - nie opinie), te same media, które wypominały milczenie, teraz atakują za oświadczenie. Pierwsze z brzegu przykłady:
- "Nocny atak na ks. Lemańskiego" - grzmi strona internetowa "Gazety Wyborczej" (tytuł już zmieniony).
- "Warszawska kuria ostro atakuje ks. Lemańskiego" - donosi portal Tomasza Lisa "NaTemat".
Jakoś tak trudno nie zastanowić się nad odpowiedziami na kilka pytań: dlaczego wszystkie wypowiedzi ks. Wojciecha Lemańskiego te same media przedstawiały jako zwykłą relację, wypominając, że abp Hoser nie odpowiada, że nie ma medialnej reakcji kurii. Kiedy kuria wydała oświadczenie, napisano, że “warszawska kuria ostro atakuje ks. Lemańskiego”. To kuria nie ma prawa do przedstawienia swojej relacji? A może ma prawo, pod warunkiem, że jest to relacja taka, na jaką oczekuje ks. Lemański? Jeśli oświadczenie kurii jest “ostrym atakiem”, to czym były ataki ks. Lemańskiego na kurialistów czy abpa? Kuria, w przeciwieństwie do proboszcza z Jasienicy cytuje konkretne dokumenty, fakty. Ks. Lemański grał na emocjach.
"Kuria ostro atakuje", "nocny atak". Tytuły, które jednoznacznie mają przedstawić kurię i abpa Hosera w roli agresorów. Jak zauważyła nasza redakcyjna koleżanka brakuje jeszcze tylko określenia "Noc długich koloratek". Wtedy dramaturgia sięgnie zenitu.
Naprawdę, ucieszyła mnie wiadomość, że ks. Lemański postanowił w końcu usunąć się z parafii. Że wrócił na właściwą drogę. Wcześniej jednak spowodował ogromne zamieszanie. Rzucił na swojego biskupa i diecezję poważne oskarżenia, momentalnie podchwycone przez znaczną część środowiska medialnego. Zwykła sprawiedliwość wymaga dać oskarżonym prawo do obrony. Tym bardziej, jeśli za stanowiskiem kurii stoją twarde fakty, zapisane w dokumentach, czarno na białym. I to nie jest pastwienie się nad księdzem. Ale próba naprawy tego, co zostało zniszczone.
Przeczytaj też:
Wojciech Teister