Schetyna nie kandyduje, Tusk walczy z Gowinem

Do 23 sierpnia potrwają wybory szefa PO, które będą starciem Donalda Tuska z Jarosławem Gowinem. Grzegorz Schetyna nie będzie kandydował. Premier apelował w sobotę, aby partia była jak "jedna pięść". Zapewnił, że nie zabraknie mu "energii dla Polski". Gowin nawoływał do powrotu do korzeni.

Premier w swoim wystąpieniu podczas konwencji krajowej PO w Chorzowie oświadczył, że istotą Platformy Obywatelskiej jest prowadzenie Polaków pod biało-czerwoną flagą do zwycięstw. Ocenił, że Platforma jest gwarantem "polskiego optymizmu wbrew okolicznościom"

Premier zapewnił, że nie zabraknie mu energii dla Polski, niezależnie od tego, jaki będzie wynik wyborów na przewodniczącego PO. "Mnie energii dla Polski nie zabraknie tak długo jak będę żył, bo warto żyć, warto pracować dla Polski, dla Śląska, dla naszych rodzin, dla wszystkich Polaków. Naprawdę warto. Dlatego jesteśmy tak optymistyczni, dlatego PO jest w stanie wygrywać dla Polski te wielkie rzeczy" - oświadczył szef rządu.

Apelował do polityków PO, by nie myśleli o tym, kto wygra następne wybory, ale o tym "jak wygrać każdego dnia, każdą najmniejszą szansę dla Polski". "Jeśli wygracie to lepsze życie dla Polaków, to lepsze życie które pozostanie naszym głównym, jednym tak naprawdę celem, bądźcie spokojni o wynik wyborów. Wierze, że damy radę" - podkreślił premier.

Schetyna, który swoją decyzję o niekandydowaniu ogłosił podczas konwencji, tłumaczył, że podobnie jak Tusk uważa, iż Platformie potrzebna jest współpraca, a nie wojna domowa. "Musimy być razem i naprawdę wspólnie pokonywać problemy" - oświadczył wiceszef PO.

Przekonywał, że PO powinna wytłumaczyć się z tego, czego nie udało się jej zrealizować. "Musimy odwrócić polskich polityków do ludzi, pokazać im naszą ludzką twarz, naprawdę powinno nam na tym zależeć" - podkreślił. Jego zdaniem, PO nie może wszystkiego zrzucać na kryzys. "Tłumaczymy jego skutki, przyczyny, ale też musimy mieć własną refleksję szukać w tych ostatnich sześciu latach błędów, które popełniliśmy, zaniechań" - zaznaczył Schetyna.

Wezwał też do przedstawienia planu PO na następne lata i kadencje. Rozwinął skrót PO jako "przyzwoitość i odpowiedzialność". Ocenił, że najważniejszym obecnie sprawdzianem dla Platformy będą przyszłoroczne wybory samorządowe. Jego zdaniem jednym z najważniejszych zadań PO jest danie ludziom pracy. "Tam gdzie jest praca, tam jest zaufanie. Na tym zaufaniu można budować" - mówił.

Swoje propozycje programowe zaprezentował b. minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Jego zdaniem wyczerpała się formuła "ciepłej wody w kranie". "Musi zmienić się formuła naszej polityki, formuła spokojnego, prostego administrowania" - przekonywał. Zamierza on kandydować na szefa PO pod hasłem powrotu tej partii do korzeni. Zaliczył do nich m.in. wolny rynek, umiar i wolność sumienia w sprawach światopoglądowych oraz pojmowanie polityki w kategoriach służby.

"Wreszcie naszym korzeniem było to hasło: uwolnić energię Polaków, które wzywało do odważnej polityki. Takiej odważnej, gotowej do głębokich dobrych zmian polityki wymaga obecna sytuacja" - uważa Gowin.

B. minister zaproponował zmiany w statucie partii, którymi zajmie się prawdopodobnie konwencja w listopadzie. Chciałby potwierdzenia w statucie zasady tajności wyborów przewodniczącego partii. Postuluje też, aby nie tylko szefa całej PO, ale szefów w regionach, wybierali bezpośrednio wszyscy członkowie Platformy z danego terenu. Polityk chce też wprowadzenia możliwości wewnątrzpartyjnego referendum w ważnych sprawach, np. zawierania koalicji rządowej. Gowin sprzeciwił się rządowym propozycjom zmian w drugim filarze emerytalnym.

Donald Tusk przekonywał natomiast, że PO powinna prowadzić dialog wewnętrzny, ale też być jak "jedna pięść, która nie jest wymierzona przeciwko komukolwiek w Polsce".

Zwrócił się z prośbą do działaczy PO, aby w ramach debaty o modelu przywództwa i wybór przewodniczącego otwarcie mówili o tym, co uznają za złe dla Platformy i dla Polski. "Platforma potrafi dyskutować po to, aby wtedy, kiedy przychodzi czas konfrontacji o własne racje, walki na argumenty, żeby była jak jedna pięść, która nie jest wymierzona przeciwko komukolwiek w Polsce" - dodał.

Przekonywał, że "w Polsce powinni się zmieścić wszyscy": ci, którzy czują się awangardą i ci, którzy z niepokojem patrzą w przyszłość. "Zwracam się do tych nielicznych w PO, którzy nagle uznali, że kluczem dla Platformy, sposobem na nią jest przebrać się za Kaczyńskiego, albo za Palikota, nagle pojechać gdzieś radykalnie w prawo, albo radykalnie w lewo. Nie. Od tego są inni specjaliści" - mówił Tusk.

Część swojego wystąpienia Tusk poświęcił zasadom, jakie powinny jego zdaniem obowiązywać w Platformie. Za podstawową uznał "nie mówienie o niej źle".

"Tak długo jak będę przewodniczącym Platformy, będę tej zasady przestrzegał i będę oczekiwał jej przestrzegania od każdej z was i każdego z was. To jest zasada, że jak się należy do jednej wspólnoty, jak się należy do Platformy Obywatelskiej, to przynajmniej powstrzymuje się od tego, by źle mówić o tej wspólnocie. Wydawałoby się, że to niewiele, ale tak naprawdę wystarczy to do wygrywania" - oświadczył Tusk. Podkreślił też, że zasada ta powinna odnosić się też do mówienia o Polsce.

Premier zapewnił, że nie zabraknie mu energii dla Polski niezależnie od tego, jaki będzie wynik wyborów na przewodniczącego PO. Kontrastując konwencję PO z kongresem PiS przekonywał, że spotkanie w Chorzowie to nie "hołd lenny składany wodzowi".

Szef rządu zapowiedział program działań prowzrostowych skupionych wokół zatrudnienia. Jak mówił, program ma być oparty m.in. na 400 mld złotych, jakie są przeznaczone dla Polski w nowym budżecie UE, w tym na 4 mld dla województwa śląskiego.

Premier mówił też o elastyczności w traktowaniu wzrostu i dyscypliny finansowej. "Będziemy tyle oszczędzać, żeby wzrost w Polsce stał się faktem wyraźniejszym niż w ostatnich miesiącach" - zapowiedział. "Tutaj na Śląsku przesadne oszczędności oznaczałyby śmierć" - oświadczył.

Tusk zauważył, że Polska umiała utrzymać w czasie kryzysu zdrową równowagę między wzrostem gospodarczym a oszczędnościami. "Są tacy mądrzy, którzy postawili na oszczędności, a zapomnieli o wzroście - nie ma ich już. Są tacy, którzy pohulali ze wzrostem, zapomnieli, że trzeba też oszczędzać, i dzisiaj płoną barykady na ulicach, a oni nie mają z czego wypłacić emerytur i pensji w sferze budżetowej. A my także w czasie kryzysu umieliśmy utrzymać tę zdrową równowagę" - wskazał premier.

Ocenił też, że bez produkcji przemysłowej nie da się zbudować zdrowej gospodarki. Zapewnił także, że emerytury dla górników pracujących pod ziemią nie zostaną odebrane.

Wśród filarów wzrostu gospodarczego Tusk wymienił problematykę energetyczną. Zapewnił, że podstawą polskiej energetyki pozostaną krajowe nośniki, w tym węgiel kamienny i brunatny, a odnawialne źródła energii będą uzupełnieniem miksu energetycznego. Wykorzystany ma być też gaz z łupków. "Nasze źródła energii będą źródłem polskiej energii na długie, długie lata, polskiej niepodległości energetycznej" - wskazał.

Tusk zarzucił liderowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu kłamstwo w sprawie unijnego pakietu klimatyczno-energetycznego. PiS chce jego wypowiedzenia, jako szkodliwego dla gospodarki. Zdaniem szefa rządu to ekipa Jarosława Kaczyńskiego zgodziła się na przyjęcie pakietu w wersji najgroźniejszej dla Polski, "w zamian za to, że będziemy mieli ułudę władzy, czyli tzw. Joaninę (kompromis dotyczący sposobu podejmowania decyzji w UE - PAP)"- mówił.

Według premiera "dla tego abstrakcyjnego projektu władzy w Europie poświęcono polski węgiel, poświęcono polską energetykę, poświęcono polski Śląsk".

Premier apelował, aby nie ustępować tym, którzy "z pesymizmu i niewiary w polskie siły chcą uczynić istotę i treść polskiego dialogu".

Przekonywał, że przyszłość Polski będzie w dużej mierze zależała od tego, jaka będzie Platforma. Podkreślił, że PO jest "pierwszą w historii demokratycznej Polski partią, która umiała pogodzić różne wątki, różne idee z jedną skuteczną siłą". "To nadal powinno działać, Polska tego potrzebuje: siły, która potrafi tworzyć synergię między różnicami" - mówił.

Wielokrotnie w swoim wystąpieniu Tusk nawiązywał do Śląska. Przekonywał, że PO powinna być jak Ślązacy - uczciwa, rzetelna, pełna zdrowego rozsądku i gotowa do "ciężkiej harówy".

Powiedział też, że konwencja PO odbywa się na Śląsku po to, by "być tu obecnym wtedy, kiedy ci, dla których niedawno Śląsk to była ukryta opcja niemiecka, nie zawrócili ludziom w głowach, że nagle zmienili się w śląskich patriotów" (nawiązał w ten sposób do odbywającego się w Sosnowcu kongresu PiS).

"Niech nikt z was nie myśli ani przez chwilę, wtedy kiedy musi podejmować trudne decyzje, albo musi zetrzeć się z konkurentem, że płaci jakąkolwiek cenę za obronę swoich argumentów. Tutaj na Śląsku ludzie potrafili płacić cenę, tę najwyższą tylko za to, by bronić polskiej, śląskiej racji i swojego prawa do wolności" - podkreślił Tusk.

Podczas konwencji zdecydowano, że przewodniczącego PO wybiorą w wyborach powszechnych wszyscy członkowie partii posiadający czynne prawo wyborcze. Zgodnie z przyjętą uchwałą, kandydować na szefa partii będą mogli ci działacze PO, których kandydatura uzyska poparcie co najmniej 10 członków Rady Krajowej (na tym etapie można poprzeć więcej niż jednego kandydata).

Nowy szef PO zostanie wybrany bezwzględną większością głosów. Jeśli w pierwszej turze żaden z kandydatów nie uzyska takiej większości głosów, przeprowadzona zostanie druga tura wyborów, do której przejdą dwaj kandydaci z największą liczbą głosów. Głosowanie ma być korespondencyjne oraz internetowe.

PO ma około 40 tys. członków. Do 7 lipca do godz. 12 można zgłaszać kandydatów na szefa partii. Natomiast do końca października PO wybierze nowe władze w kołach, powiatach i regionach. Harmonogram wyborów wewnętrznych przyjęła w sobotę Rada Krajowa Platformy. W dniach 1-15 września br. nowe władze wybiorą koła, w dniach 30 września - 6 października - powiaty, a nowe władze regionów znane będą między 21 a 27 października.

 

« 1 »