Kierując ustawę o SKOK-ach do Trybunału Konstytucyjnego prezydent Komorowski broni prawa własności członków kas.
27.06.2013 14:48 GOSC.PL
Prezydent skierował ustawę o Spółdzielczych Kasach Oszczędnościowo-Kredytowych do Trybunału Konstytucyjnego, gdyż jej nowe zapisy budzą jego wątpliwości. - W szczególności chodzi o przepis, zgodnie z którym od decyzji Komisji Nadzoru Finansowego o przejęciu kasy nie ma odwołania, a sama decyzja jest prawomocna, nawet jeśli była wydana niezgodnie z prawem – powiedział podczas konferencji prasowej.
To bardzo dobra decyzja Bronisława Komorowskiego. Zapis o możliwości przejmowania kas w trudnej sytuacji finansowej jest niebezpieczny już sam w sobie – kasy nie mają bowiem klientów, a członków, którzy po przejęciu kasy przez bank utracą podmiotowość. Dodatkowo możliwość podjęcia arbitralnej i nie podlegającej kontroli decyzji przez KNF może prowadzić do wielu nieprawidłowości i nie daje kasom możliwości obrony przed niesprawiedliwością. W ten sposób głowa państwa broni prawa własności członków kas.
SKOK-i aktualnie znajdują się pod zmasowanym ostrzałem ze strony sejmowej większości, a także dwóch odłamów lewicy - działającej na rzecz sektora bankowego oraz tej tradycyjnie przywiązanej do państwa centralistycznego, nieufnego wobec wszelkiej oddolnej działalności społecznej i robienie z prezydenta ich wybawiciela byłoby stanowczo na wyrost. To Bronisław Komorowski wycofał w 2011 roku 70 z 72 zarzutów, jakie wobec ustawy zgłosił do Trybunału Konstytucyjnego jego poprzednik, Lech Kaczyński. Według prezydenta „przy uchwalaniu ustawy nie zostały zachowane zasady obowiązujące przy tworzeniu prawa oraz naruszone zostały fundamentalne zasady konstytucyjne, w tym przede wszystkim zasada wolności zrzeszania, zasada zaufania obywateli i ich organizacji do Państwa, zasada przyzwoitej legislacji, zasada wolności gospodarowania, zasada ochrony własności oraz zasada równości wobec prawa”. A przecież nie chodziło wówczas o weto, tylko o sprawdzenie zgodności nowego prawa z ustawą zasadniczą. Gdyby ustawa z 2008 roku, której zarzuty Kaczyńskiego dotyczyły, nie weszłaby w życie, nie trzeba by było sprawdzać zgodności z prawem kolejnych ograniczeń stawianym SKOK-om.
Stefan Sękowski