Minister finansów myśli tak: skoro nie uniknę potknięcia o próg ostrożnościowy, to go po prostu usunę.
18.06.2013 20:20 GOSC.PL
Główny analityk serwisu Bankier.pl Krzysztof Kolany alarmuje: ministerstwo finansów proponuje wprowadzenie „stabilizującej reguły wydatkowej”. - Zakłada, że tempo wzrostu wydatków sektora finansów publicznych zostanie ograniczone formułą: prognozowana inflacja plus średnia realna dynamika PKB za 8 lat (6 lat wstecz i 2 lata prognozy) minus korekta zależna od parametrów fiskalnych. Nowa reguła ma zostać wprowadzona jako nowelizacja ustawy o finansach publicznych i będzie obowiązywać już przy konstruowaniu budżetu na rok 2014 – pisze. Wbrew pozorom nie oznacza to próby ograniczenia rosnącego z roku na rok zadłużenia państwa. Łączy się bowiem z usunięciem I progu ostrożnościowego, który do tej pory w założeniu ma nas chronić przed wysokim długiem. Mówi on, że jeśli dług publiczny przekracza 50 proc. PKB, to w kolejnym roku relacja deficytu do dochodów budżetowych musi być niższa.
Do tej pory ministrowi Rostowskiemu jedynie dzięki sztuczkom księgowym udawało się uniknąć przekroczenia nie tylko pierwszego, ale i drugiego progu ostrożnościowego, który wymaga m.in. uchwalenia budżetu bez deficytu. „Stabilizująca reguła wydatkowa”, która w praktyce może umożliwić rządowi jeszcze większe wydatki, może pomóc w uchwaleniu bezpiecznego (ale tylko na papierze!) budżetu w najbliższym roku. Problemy będą się piętrzyły, tak jak się piętrzą od dawna. Szczególnie szybko dług rośnie od 2007 roku, czyli od kiedy Polską rządzi Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe – o ile 6 lat temu dług publiczny wynosił ponad 520 mld złotych, o tyle dziś jest to ponad 850 mld złotych.
Zabawa się skończy, gdy przekroczymy konstytucyjny zakaz zadłużenia się powyżej 60 proc. PKB – wówczas być może nawet majsterkowanie ministra nic nie pomoże i trzeba będzie niemal z dnia na dzień obniżyć wydatki i podwyższać podatki.
Ale to może już nie być problem ministra Rostowskiego i Donalda Tuska, tylko kolejnej ekipy, która będzie musiała wypić nawarzone przez nich piwo.
Stefan Sękowski