Środa 5.06. Dzień 34. Jak pamiętacie z wczorajszej relacji – poranki nie należą do najprzyjemniejszych.
Dawno minęły chwile, kiedy sakwiarze z uśmiechem na twarzy otwierali namioty i wychodzili rozprostować kości w blasku słońca. Choć promieni słonecznych nie brakuje, to jednak zamiast wychodzić na zewnątrz, woleliby okryć się szczelnie śpiworami i zamówić gorącą kawę i śniadanie do „łóżka”. Za wszystko odpowiedzialny jest kazachski klimat – umiarkowany, suchy, kontynentalny. Roczne amplitudy temperatur są tutaj bardzo duże, od kilkudziesięciu stopni powyżej zera latem do kilkudziesięciu stopni poniżej zera zimą. Podobnie, sytuacja wygląda z temperaturami dziennymi, o czym dobitnie przekonują się cykliści. Wstając dzisiaj o piątej rano ich namioty i ziemia wokół przykryta była warstewką szronu, natomiast już po kilku godzinach, kiedy ich nogi żwawo obracały korbami temperatura dobijała do trzydziestu kresek.
Skrót:
Dzisiaj będzie o dętkach, szprychach i bagażnikach, o myciu zębów i o zimach, ale również o cudach, historii i Polakach. Grupa przejechała niecałe 200 km po beznadziejnych drogach, w kurzu i pyle. Trwa także akcja zakupu nowego roweru dla Marcina Mazurka, któremu pękła wczoraj rama.
kz