Nikt nie spodziewał się, że Francuzi mogą masowo wyjść na ulice w obronie czegokolwiek innego niż prawa pracownicze i swobody obywatelskie. Okazało się, że w obronie rodziny, dzieci i zdrowego rozsądku mobilizacja jest wzorowa.
Ustawa zmieniająca definicję małżeństwa na „związek osób odmiennej lub tej samej płci” oraz dająca małżeństwom każdej z tych opcji prawa do adopcji dzieci została już uchwalona i podpisana przez prezydenta, a pierwszy gejowski ślub przy wielkiej medialnej pompie odbył się w Montpellier. Mimo to przeciwnicy tej rewolucji zapowiadają długą walkę w obronie rodziny i tradycyjnych wartości. „Będziemy kontynuować walkę w całej Francji. Nie odpuścimy nigdy, nigdy, nigdy!” – wołała na wiecu w Paryżu szefowa ruchu „La Manif pour tous” – „Manifestacja dla wszystkich” (nawiązanie do hasła „Małżeństwo dla wszystkich”) Ludovine de la Rochere. I nie był to głos wołającego na pustyni. Miliony Francuzów czują się oszukane przez socjalistów. Co bardziej śmiali obserwatorzy wieszczą wręcz narodziny ruchu będącego odwrotnością maja 1968 roku, który w obyczajowości i kulturze miał dalekosiężne skutki nie tylko dla społeczeństwa francuskiego. Pewnie nie bez powodu lewicowy dziennik „La Liberation” nazwał La Manif „paradą dumy sił reakcji”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina