Przeciwnicy związków partnerskich powołują się na konstytucję, tymczasem powinni także odwoływać się do moralności i prawa naturalnego.
W styczniu posłowie odrzucili w pierwszym czytaniu pięć projektów ustaw wprowadzających związki partnerskie. Premier Donald Tusk dąży jednak do tego, aby Sejm ponownie zajął się tym problemem. Przeciwnicy najczęściej powołują się na art. 18. konstytucji, który definiuje małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny. W opinii konstytucjonalistów wprowadzenie instytucji posiadającej podobne prawa jak małżeństwo byłoby niezgodne z ustawą zasadniczą. Nie jest to jedyny powód, dla którego nie wolno zgodzić się na instytucjonalizację związków partnerskich. W debacie publicznej rzadko padają argumenty wypływające z wartości religijnych czy odwołujące się do prawa naturalnego. Bodajże jedynym posłem, który otwarcie mówi, że związek homoseksualny jest niezgodny z Pismem Świętym jest pochodzący z Nigerii John Godson (PO), który był ewangelikalnym pastorem. Z kolei sprzeczność jednopłciowego związku z prawem naturalnym wykazuje posłanka PiS Krystyna Pawłowicz, która jest w tego typu argumentacji raczej osamotniona. A stanowisko wypływające z religii i prawa naturalnego w debacie publicznej jest jak najbardziej uprawnione.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Bogumił Łoziński