Na pierwszy rzut oka ewidentna sprzeczność. Czyżby ks. Blachnicki się jednak pomylił?
14.05.2013 07:48 GOSC.PL
Jedziesz na pierwszy stopień oazowych rekolekcji i wybierasz Jezusa jako swojego osobistego Pana i Zbawiciela. Oczywista kolej rzeczy dla każdego oazowicza. I wszystko byłoby proste, gdyby nie dzisiejsza Ewangelia: "Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili" - mówi Jezus. To jak jest z tym wybieraniem? Kto kogo wybiera? Na pierwszy rzut oka sprzeczność jest oczywista. Czyżby ks. Blachnicki się jednak pomylił? No, bo jeśli Blachnicki nie to... No bez przesady!
"Nikt nie może bez pomocy Ducha Świętego powiedzieć, że Panem Jest Jezus" - pisze św. Paweł do Koryntian (1 Kor 12, 4). A Kościół swoim nauczaniu rozwinie tę myśl mówiąc, że "pragnienie Boga jest wpisane w serce człowieka, ponieważ został on stworzony przez Boga i dla Boga. Bóg nie przestaje przyciągać człowieka do siebie [...]" (KKK 26). Inicjatywa wychodzi od Boga. To On nas wybiera. W tym miejscu problem pozornie zostaje rozwiązany. Sprawę możnaby zamknąć. Zakopać rekolekcje ks. Blachnickiego na śmietniku historii teologii. Gdyby nie jeden element układanki, o którym dotąd nie powiedzieliśmy ani słowa - miłość.
Zostaliśmy stworzeni z miłości. Jak powiedział podczas pewnych rekolekcji ks. Grzegorz Strzelczyk, dogmatyk z Uniwersytetu Śląskiego, to nie jest tak, że Bóg nas stworzył i potem ukochał. On nas najpierw pokochał i z tego jesteśmy. Gdyby nas na moment przestał kochać - przestalibyśmy istnieć. Ukochał nas tak bardzo, że aż nas uwolnił! Dał nam możliwość decydowania o naszym życiu.
Konsekwencja jest prosta: Jezus mnie wybrał, ale ja mogę odrzucić Jego wybór. Mogę odtrącić Boga, który daje mi się cały, zaprasza do udziału w Jego życiu, zaszczepienia w Winnym Krzewie. Ta wolność jest jedynym samoograniczeniem Bożej wszechmocy. Czy mam świadomość tego, jak wielką władzę mi powierzono? Ile razy o tym pomyślę, ciarki przechodzą mi po plecach. I właśnie dlatego potrzebujemy wybierać Jezusa jako Pana i Zbawiciela. Nie tylko oazowicze - wszyscy. To nie Bóg tego potrzebuje, ale my. Żeby uświadomić sobie dar, który otrzymaliśmy na chrzcie. I żeby przez własną głupotę tego daru nie stracić.
Bóg pragnie, żeby moje życie zakwitło jak rajski ogród. Żeby przynosiło wspaniałe owoce. Potrafi to zrobić. Mój wybór otwiera przed Nim bramy tego ogrodu i pozwala Mu działać.
Wojciech Teister