Czy zabicie zarodka nadliczbowego jest przestępstwem?

Odpowiedź na to pytanie nie jest oczywista. Tymczasem problem jest gorący.

Opinia publiczna w Polsce została ostatnio wstrząśnięta informacjami o domniemanym zabijaniu zamrożonych dzieci.

Zaczęło się od wypowiedzi byłego już ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina na temat niszczenia i handlu zarodkami nadliczbowymi, powołanymi do życia w programie in vitro.

Potem w poznańskiej klinice, w której wykonywano kiedyś tego typu zabiegi, znaleziono  rozmrożony pojemnik, który mógł służyć do przechowywania zarodków. Sprawę prowadzi tamtejsza prokuratura.

Zaś TVN24 dotarł do pacjentki podobnego ośrodka w Krakowie, w którym oświadczono jej: „Pani zarodki nie zostały zamrożone, ich nie ma” (a według wcześniejszych deklaracji, miały być zamrożone). Ponadto w jednej z klinik in vitro na Śląsku w anonimowej rozmowie telefonicznej reporterzy stacji usłyszeli, że decyzja, co stanie się z zarodkami, należy do rodziców - mogą chcieć również zniszczyć zarodki. W oficjalnej rozmowie klinika już tego nie potwierdziła.

Czy zatem zabicie zarodka przez jego rozmrożenie jest w Polsce przestępstwem? Odpowiedź na to pytanie jest ważna, bo najprawdopodobniej nieprędko doczekamy się ustawy szczegółowej, mówiącej o sprawach in vitro.

Co do jednego prawnicy są zgodni: życie zarodka powstałego w szkle (in vitro) nie jest w Polsce chronione przez podstawowy przepis kodeksu karnego, chroniący życie człowieka (czyli art. 148. kk, który mówi: „Kto zabija człowieka, podlega karze...”.) Niestety. Okazuje się bowiem, że człowiek, w świetle orzecznictwa polskiego Sądu Najwyższego, zaczyna się dla prawa karnego w momencie rozpoczęcia jego porodu. Trzeba przyznać, że to rozstrzygnięcie arbitralne, bo ignorujące rzeczywistość biologiczną. Niemniej - czy to się nam podoba, czy nie - taka interpretacja w polskim wymiarze sprawiedliwości obowiązuje. (Nieco inaczej jest w innych gałęziach prawa. Ustawa o rzeczniku praw dziecka nazywa dzieckiem „każdą istotę ludzką od poczęcia do osiągnięcia pełnoletniości”.)

Pozostaje jednak przepis art. 157a kodeksu karnego, który mówi, że „kto powoduje uszkodzenie ciała dziecka poczętego lub rozstrój zdrowia zagrażający jego życiu, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2”. Tu już nie mówi się o „człowieku”, ale wprost używa się pojęcia: „dziecko poczęte”. Czy więc cytowany przepis stosuje się do zniszczenia embrionu nadliczbowego?

Niektórzy (np. prof. Marian  Filar) odpowiadają, że nie. Ich zdaniem, nie ma w polskim prawie karnym przepisu, wprost wprowadzającego karalność zniszczenia zarodków, powstałych w programie in vitro.

Inni (np. dr Małgorzata Gałązka, autorka chyba najobszerniejszej pracy, poświęconej stosunkowi polskiego prawa karnego do zapłodnienia pozaustrojowego), uważają, że art. 157a kodeksu karnego stosuje się do niszczenia zarodków nadliczbowych. Z punktu widzenia tego przepisu, kara należy się za samo spowodowanie zagrażającego życiu rozstroju zdrowia dziecka poczętego. Przepis ten dotyczy wszystkich dzieci poczętych, niezależnie od sposobu, w jaki się poczęły. Sama śmierć dziecka - cokolwiek o tym myślimy - ma w tej perspektywie jedynie znaczenie dowodowe, tzn. stanowi potwierdzenie, że ów rozstrój zdrowia naprawdę zagrażał życiu dziecka, skoro to życie zostało mu ostatecznie odebrane. To ważne, ponieważ nie każdy rozstrój zdrowia dziecka jest karalny w myśl art. 157a, a jedynie taki, który zagraża jego zdrowiu. Ku takiej interpretacji skłania się najwyraźniej poznańska prokuratura, która bada sprawę tajemniczego pojemnika na zarodki właśnie pod kątem naruszenia art. 157a kodeksu karnego.

Nawiasem mówiąc, dr Gałązka uważa, że na mocy tego samego przepisu karalne jest także samo mrożenie zarodków nadliczbowych.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI:

Jarosław Dudała