Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych zapowiedział w czwartek, że będzie żądać od pracodawców ustalenia norm pracy, dzięki którym będzie można określić np., jak długo może dyżurować pielęgniarka i ile powinno ich być na oddziale.
"Jeżeli łapie się kierowcę, który jechał pół godziny dłużej, nakłada się potężny mandat. Natomiast jeżeli informuje się, że pielęgniarka pracuje dwudziestą czwartą godzinę przy dziecku, nic się nie dzieje. Nie wkracza prokurator. Nie ma żadnego problemu" - mówił na konferencji prasowej w Koszalinie (Zachodniopomorskie) wiceprzewodniczący OZZPiP Zdzisław Bujas.
Przewodnicząca związku Iwona Barchulska zapowiedziała rozpoczęcie przygotowań do wejścia w spory zbiorowe z pracodawcami. Wyjaśniła, że spór dotyczy rozporządzenia ministra zdrowia z 28 grudnia 2012 r. w sprawie sposobu ustalania minimalnych norm zatrudnienia pielęgniarek i położnych w podmiotach leczniczych niebędących przedsiębiorcami.
Jak powiedziała, chodzi o to, że w rozporządzeniu podano metodologię naliczania norm pracy, ale wykreślono z niego - figurujące w projekcie rozporządzenia - czasy potrzebne na wykonanie czynności przy pacjentach. W związku z tym nie ma podstaw m.in. do ustalenia, ile pielęgniarek powinno dyżurować na oddziale.
"Dlatego punkty, których brak w rozporządzeniu, musimy wynegocjować z dyrektorami szpitali" - powiedziała Barchulska. Podkreśliła też, że taka sytuacja nie gwarantuje bezpieczeństwa zdrowotnego pacjenta.