Praca korespondenta, zwłaszcza podhalańskiego, wymaga wiele wysiłku. I wcale nie chodzi tutaj o wenę przy pisaniu, ale o zebranie materiału do tekstu. Bo przecież relacjonując, np. bożonarodzeniową Pasterkę z Wiktorówek albo z innego miejsca w górach, trzeba tam najpierw dotrzeć. A to nie jest takie proste...
Pamiętam dobrze jedną sytuację z okresu zimowego. Wybierałem się na nowotarskie lotnisko, aby zrelacjonować kolejną edycję Biegu Podhalańskiego im. Jana Pawła II. Postanowiłem skrócić sobie drogę. Zaspy były coraz większe, aż w pewnym momencie stawianie kroków stało się niemożliwe. Nie woda, a śnieg sięgał mi po szyję. Zrobiłem w tył w zwrot i po wcześniejszych śladach wróciłem na główną drogę. Na szczęście zdążyłem jeszcze na koniec zawodów. Pozostańmy przy wspomnieniach zimowych. Kard. Franciszek Macharski przyjechał do mojego rodzinnego miasta, aby poświęcić rondo im. Jana Pawła II. Było bardzo mroźno. – Uważajcie, żeby wam te aparaty nie zamarzły, bo jak zrobicie zdjęcie? – zwrócił się z wielką troską do mnie i moich kolegów.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jan Głąbiński