W jej składzie wybitni himalaiści i specjaliści medycyny wysokogórskiej
Na wniosek kierownika programu Polski Himalaizm Zimowy Artura Hajzera i kierownika wyprawy na Broad Peak, Krzysztofa Wielickiego, Polski Związek Alpinizmu powołał specjalną komisję, która zbada przebieg zakończonej śmiercią dwóch wspinaczy wyprawy.
W składzie komisji znaleźli się wybitni himalaiści oraz specjaliści od spraw medycyny wysokogórskiej i łączności podczas wypraw.
Pięcioosobowy zespół tworzą: Anna Czerwińska (zdobywczyni 7 ośmiotysięczników i Korony Ziemi), Michał Kochańczyk (uczestnik i kierownik kilkudziesięciu wypraw w góry najwyższe), Piotr Pustelnik (zdobywca Korony Himalajów i Karakorum, uhonorowany nagrodą fair-play za rezygnację ze zdobycia szczytu i pomoc innemu wspinaczowi), Bogdan Jankowski (specjalista ds. łączności podczas wielu wypraw w góry wysokie) i Roman Mazik (himalaista i lekarz).
Komisja ma prawo powoływać do współpracy ekspertów zewnętrznych. Celem jej prac jest analiza przebiegu samej wyprawy, a szczególnie ataku szczytowego, podczas którego zginęło dwóch z czterech zdobywców Broad Peak.
Jak zaznaczył w rozmowie z TVN 24 prof. Andrzej Paczkowski, były przewodniczący PZA, celem pracy ekspertów nie jest szukanie winnych, ale stworzenie raportu zawierającego zalecenia dla kolejnych wypraw.
O powołanie komisji do zbadania wypadku zaapelował podczas konferencji prasowej kierownik wyprawy, Krzysztof Wielicki
– Nasze poglądy na temat tego, co działo się pod Broad Peak, są subiektywne. Niech oceni nas specjalna komisja – powiedział himalaista.
We wtorek, 5 marca 2013 r. czterech Polaków stanęło na niezdobytym dotąd zimą ośmiotysięczniku Broad Peak. Byli to Adam Bielecki, Artur Małek, Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski. Dwóch ostatnich nie zdołało wrócić na noc do obozu czwartego i noc spędziło w okolicach przełęczy na wysokości 7900 m.n.p.m., w tzw. „strefie śmierci”. Następnego dnia rano, kierownik wyprawy, Krzysztof Wielicki uznał ich za zaginionych. Berbeka i Kowalski zostali na Broad Peak na zawsze. W kilka godzin sukces zamienił się w tragedię.
Wojciech Teister / off.sport.pl