Używanie pojęcia „poradnia psychologiczna” jako określenie instytucji odpowiedzialnych za to, co wydarzyło się pp. Bajkowskim, jest dla nas, pracowników poradni, głęboko niesprawiedliwe i uderza w nasze dobre imię i renomę, którą przez lata wypracowujemy.
W nawiązaniu do informacji o zabraniu dzieci państwu Bajkowskim z Krakowa, co – jak pisano – było konsekwencją działań „poradni psychologicznej”, chciałam wyjaśnić, że poradnie psychologiczne czyli poradnie psychologiczno-pedagogiczne (jeszcze dawniej poradnie wychowawczo-zawodowe) są placówkami oświatowymi tak jak np. szkoły i przedszkola i które najogólniej rzecz biorąc zajmują się przede wszystkim: diagnozą psychologiczną, diagnozą pedagogiczną, terapią pedagogiczną dzieci mających trudności typu szkolnego oraz orzecznictwem i opiniowaniem dotyczącym spraw związanych z edukacją dzieci i młodzieży.
W poradniach pracują osoby (99% kobiet), którym leży na sercu dobro dziecka i które wielokrotnie pomagają rodzicom uporać się z problemami dotyczącymi ich dzieci, zawsze pamiętając, że głos decydujący w sprawie dziecka mają jego rodzice, a nie pracownicy poradni. Owszem, my pracownicy poradni możemy zachęcać rodziców do decyzji, która nam wydaje się słuszna, a jest bolesna dla rodziców np. kwestia zmiany kształcenia dziecka z ogólnego na specjalne lub odroczenia dziecka od obowiązku szkolnego – jednakże zachęcamy w oparciu o pełną diagnozę psychologiczno-pedagogiczną dziecka, przytaczając rodzicom logiczne argumenty oraz zostawiając ostateczną decyzję co do dziecka rodzicom, bo takie jest prawo. W swojej pracy kierujemy się dobrem dziecka.
Dlatego też używanie pojęcia „poradnia psychologiczna” jako określenie osób czy instytucji, które są odpowiedzialne za to, co wydarzyło się pp. Bajkowskim, jest dla nas, pracowników poradni, czymś bardzo krzywdzącym i głęboko niesprawiedliwym oraz uderzającym w nasze dobre imię i renomę, którą przez lata wypracowujemy.
Skoro „poradnie psychologiczne” są władne robić takie rzeczy takiej rodzinie jak pp. Bajkowscy, to co będzie z rodzinami mającymi poważne trudności naprawdę zaburzonymi, dysfunkcyjnymi? Strach pomyśleć, pewno zmierza to do tego, że te „poradnie” pozabierają rodzicom dzieci, więc wniosek się nasuwa prosty: uciekać od poradni psychologicznych, psychologów, poradni zdrowia psychicznego i wszystkiego, co zaczyna się od „psycho”, bo to uderza w rodzinę. To fatalne uogólnienie, sformułowanie „poradnia psychologiczna” działa analogicznie jak np. gaza zaszyta przez lekarza w czasie operacji w ciele pacjenta. Dla sporej grupy osób może być to wystarczający i przekonujący dowód na to, by unikać lekarzy. I tu wylewa się dziecko z kąpielą.
Tymczasem musimy rozgraniczyć poradnie psychologiczno-pedagogiczne (podlegające pod Ministerstwo Oświaty) od różnego rodzaju poradni, instytutów, przychodni, gabinetów, które nie są placówkami oświatowymi, ale są miejscem, gdzie pracują psychoterapeuci czyli osoby, które zajmują się psychoterapią. Są to osoby, które czasem mają wykształcenie psychologiczne, a czasem nie, często są pedagogami, socjologami, lub osobami mającymi wyższe wykształcenie oraz z ukończonymi szkoleniami podyplomowymi, dającymi im uprawnienia do pracy psychoterapeutycznej. Problem się zaczyna (i tu moja refleksja) gdy są to osoby, które nie mają zasad, albo też ich rozumienie dobra dziecka jest – nazwijmy to – specyficzne. A tego nikt nie jest w stanie przed terapią zweryfikować.
Krzywda, która spotkała rodzinę Bajkowskich nie jest dziełem „poradni psychologicznych”, ale dokładnie Krakowskiego Instytutu Psychoterapii, a właściwie konkretnej osoby / niektórych osób, które tam pracują i które przyczyniły się do rozpętania tego zamieszania. Wygląda na to, że pracownik tegoż Instytutu w porozumieniu z Sądem Rodzinnym, a następnie z RODK czyli Rodzinnym Ośrodkiem Diagnostyczno-Konsultacyjnym przyczynił się do tego, że dzieci zostały zabrane rodzicom. I znowu – RODK – nie jest rodzajem poradni psychologicznej, ale jest organem będącym podległym Sądowi Rodzinnemu, gdzie pracują psycholodzy i lekarze, i który to organ przez swoje opinie i diagnozy wpływa na decyzje sądu. Czyli RODK zajmuje się opiniowaniem dla potrzeb sądu.
Ani RODK podlegający sądowi (moje doświadczenie uczy, że w RODK pracują różni ludzie – często ich diagnozy i opinie dotyczące rodziny są trafne i przenikliwe, ale też zdarza się, że są powierzchowne, niesprawiedliwe i tendencyjne), ani Krakowski Instytut Psychoterapii nie są poradnią psychologiczną! KIP zajmuje się szeroko pojętą psychoterapią, natomiast RODK, jak już wspomniałam, opiniuje dla potrzeb sądu.
Sprowadzanie do jednego mianownika – czyli „poradni psychologicznej” – gabinetów psychoterapii, prywatnych poradni psychologicznych, instytutów psychoterapii itp. itd. jest niewłaściwe i bardzo mylące. Jest faktem, że w poradniach psychologiczno-pedagogicznych i w w/w placówkach pracują osoby o podobnym rodzaju wykształcenia, jednakże specyfika pracy, rodzaj wykonywanych zajęć, zakres obowiązków i odpowiedzialności znacznie się od siebie w tych placówkach różnią.
Dla nas, pracowników poradni psychologiczno-pedagogicznych doprecyzowanie nazwy instytucji decydujących o losie rodziny, w tym wypadku pp. Bajkowskich, jest bardzo istotne i ważne.
Elżbieta Buzalska-Wylegała (psycholog, pracownik poradni psych.-ped.)