Nie dziwi mnie troska Putina o kondycję cypryjskich banków.
18.03.2013 18:36 GOSC.PL
Zarówno premier Rosji, jak i jej prezydent zagrzmieli w sprawie unijnej propozycji, udzielenia pożyczki stabilizacyjnej Cyprowi w zamian za obłożenie ich depozytów bankowych jednorazową opłatą. Prezydent Putin nazwał ten plan „nieuczciwym, nieprofesjonalnym i niebezpiecznym". Wtórował mu premier Miedwiediew mówiąc, że „wygląda to na konfiskatę cudzych pieniędzy”. Zapowiedział, że Rosja zaproponuje Unii korektę – jak łatwo się domyślić – polegającą na tym, aby nowe regulacje nie dotyczyły kont cudzoziemców na Cyprze.
Skąd troska Kremla o kryzys na wyspie Afrodyty? Według agencji ratingowej Moody's, pod koniec ubiegłego roku w cypryjskich bankach znajdowało się 12 mld dolarów zdeponowanych przez banki rosyjskie i 19 mld dolarów wkładów rosyjskich przedsiębiorców. Te cyfry nie wyjaśniają wszystkiego. Prawdopodobnie większe kwoty tzw. nowi Rosjanie zdeponowali i ukryli w bardziej bezpiecznych miejscach na świecie. Problem w tym, że na Cyprze zdeponowane były pieniądze organizacyjne, część kasy sowieckiej partii komunistycznej, której po całym świecie mało skutecznie szukała ekipa Jelcyna. Pieniądze zniknęły w czasie puczu w Moskwie w sierpniu 1991 r., pozostawiając po sobie krwawy ślad.
Z okna własnego mieszkania wypadł Nikołaj Kruczina, szef Wydziału administracyjnego KC KPZR odpowiedzialny za finanse partii. To on nadzorował inwestowanie partyjnych pieniędzy w różne miejsca poza granicami Związku Sowieckiego pod koniec lat 80. Od niego w 1990 r. brał pieniądze skarbnik socjaldemokracji RP Wiesław Huszcza. W mieszkaniu Krucziny znaleziono pokwitowania na różne kwoty pieniędzy, kurierami byli funkcjonariusze wywiadu KGB. Minister spraw wewnętrznych Borys Pugo, który nadzorował całą operację, zastrzelił żonę i siebie.
Podobnie zginął inny ważny pracownik sektora finansowego KPZR, Gleb Pawłow. Wiele wątków w sprawie „pieniędzy KPZR” (w rzeczywistości były to środki ulokowane nie tylko w walutę, ale także w złoto i kamienie szlachetne) prowadziło na Cypr, który w latach 90. traktowany był jako poręczna „pralnia” brudnych pieniędzy. Stamtąd te środki zaczynały długą wędrówkę przez zachodni system bankowy, aby powrócić do Rosji w momencie, kiedy za bezcen sprzedawano tam mienie państwowe.
Jeszcze dzisiaj firmy rejestrowane na Cyprze tworzą znaczącą część zagranicznych inwestorów w Rosji. W rzeczywistości, jak dowodzą rosyjscy analitycy, m.in. Olga Krysztanowska, obracają one środkami wywiezionymi ze Związku Sowieckiego na początku lat 90. Putin, interweniując w sprawie depozytów na Cyprze, upomina się także o pieniądze czekistów, określających się czasem jako „nowa szlachta” (nowoje dworjanstwo) współczesnej Rosji.
Myślę, że Bruksela, grożąca sankcjami Węgrom m.in. za to, że zdefiniowali w konstytucji małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, podzieli zatroskanie Putina i znajdzie skuteczne rozwiązanie „cypryjskiego problemu”.
Andrzej Grajewski