Na 54 mln zł wstępnie szacowane są tegoroczne straty Kolei Śląskich, pod warunkiem wdrożenia programu naprawczego - poinformował w poniedziałek marszałek woj. śląskiego Mirosław Sekuła. Jeśli program nie byłby wdrażany, straty przekroczyłyby 110 mln zł.
Aby poprawić bieżącą sytuację przewoźnika, 25 lutego sejmik regionu zdecydował o krótkoterminowym pożyczeniu mu 6 mln zł na uregulowanie bieżących i najpilniejszych zobowiązań. Pożyczka ma być zwrócona w trzech miesięcznych ratach w lipcu, sierpniu i wrześniu tego roku - po obniżeniu kosztów przewoźnika wskutek wygaszania najmniej korzystnych umów.
Pytany na antenie Radia Katowice, czy ta pożyczka to dobry interes dla samorządu woj. śląskiego, Sekuła odpowiedział, że "trzeba zrobić wszystko, żeby Koleje Śląskie nie upadły () i żeby obsługa pasażerów była właściwa".
"To, co jest naprawdę problemem, to rozmiar strat finansowych spowodowany złym, niewłaściwym, nieodpowiedzialnym wręcz rozpoczęciem działalności Kolei Śląskich na taką skalę (w grudniu ub. roku - PAP). Jeżeli byśmy nic nie robili, to wygenerowałoby to dodatkowe koszty stu kilkunastu milionów. Jeżeli wdrożymy program naprawczy, który już Koleje Śląskie opracowały, to w ciągu roku będzie to ok. 54 mln zł strat - dodatkowych środków oprócz 120 mln zł, które i tak płacimy za przewozy" - wyliczył marszałek woj. śląskiego.
Przypomniał, że zanim jeszcze Koleje Śląskie przejęły od Przewozów Regionalnych wszystkie połączenia w regionie, obaj ci działający równolegle przewoźnicy kosztowali samorząd woj. śląskiego ok. 155 mln zł w skali roku.
Sekuła podał też, że styczniowy koszt działania przewoźnika wyniósł 25 mln zł, z czego tylko ok. 20 proc. pokryła sprzedaż biletów. Ocenił, że to efekt m.in. bardzo wysokiej liczby gapowiczów.
"Koleje Śląskie muszą być wsparte, aby obsługa pasażerów była właściwa" - wskazał marszałek dodając, że w pierwszej kolejności tego wsparcia musi udzielić właściciel spółki, czyli samorząd. Prócz tego Koleje Śląskie najprawdopodobniej wycofają się z obniżek cen biletów, które - w stosunku do cen poprzedniego przewoźnika - proponowały wchodząc na kolejne trasy.
Według wcześniejszych informacji urzędu marszałkowskiego, w minionych dwóch latach Koleje Śląskie miały straty, choć znacznie niższe niż spodziewana tegoroczna. 2011 r. zamknął się stratą ponad 6 mln zł. Kwota bilansu na 2012 r. nie została jeszcze upubliczniona. Choć do listopada spółka miała wynik dodatni w kwocie ok. 3 mln zł, straty za grudzień według wstępnych szacunków mogą wynieść ponad 10 mln zł.
Na początku marca zarząd woj. śląskiego zwiększył kapitał zakładowy Kolei Śląskich z 15 mln zł do ok. 26,5 mln zł. Przewoźnik otrzymał od samorządu niedawno kupiony spalinowy zespół trakcyjny 221M, dotąd dzierżawiony Kolejom Śląskim. W ten sposób wzrosła szansa na utrzymanie płynności finansowej spółki.
Problemy finansowe Kolei Śląskich są następstwem m.in. chaosu, który powstał wraz z przejęciem od 9 grudnia przez spółkę wszystkich przewozów pasażerskich w regionie. Z powodu kłopotów z taborem, awarii i błędów organizacyjnych, firma nie poradziła sobie z pełną realizacją rozkładu jazdy; początkowo odwoływano ok. 90 kursów pociągów dziennie - wysyłając zamiast nich autobusy.
W ogłoszonym z końcem stycznia raporcie ws. przyczyn grudniowych problemów, eksperci powołani przez Zespół Doradców Gospodarczych TOR wskazali potrzebę sformułowania i wdrożenia programu naprawczego dla spółki - a jego podstawami powinno być m.in. opracowanie właściwej polityki taborowej, przeprowadzenie audytu finansowo-prawnego, przygotowanie właściwego zaplecza utrzymania taboru i zapewnienie odpowiednio licznego i wyszkolonego zespołu.
Na początku lutego samorząd woj. śląskiego rozpoczął prace nad audytem finansowym w Kolejach Śląskich. Zakończenie prac nad dokumentem zapowiedziano jeszcze na marzec.
W poniedziałek Sekuła podał, że wypracowany w spółce program naprawczy został już przyjęty do realizacji.